Saihate no Paladin – recenzja
W dzisiejszych czasach nikogo nie dziwi już widok anime z gatunku isekai, lecz wiem z doświadczenia, że wiele osób widząc taki tytuł, przewraca oczami, oczekując kolejnego generycznego tytułu, który jest w najlepszym wypadku dobry na zabicie czasu. O ile sama przynależność gatunkowa nie byłaby normalnie dużym problemem, to Saihate no Paladin wychodził w tym samym sezonie co: Mushoku Tensei Part 2, Shin no Nakama, Sekai Saikou no Ansatsusha, Isekai Shokudou 2 czy Shinka no mi.
Sezon ten był więc przesycony tytułami z gatunku isekai oraz seriami fantasy, co w połączeniu z emisją Mieruko-chan, Kimetsu no Yaiba: Mugen Ressha-hen i innych popularnych tytułów sprawiło, że Saihate no Paladin nie był faworytem sezonu. Czy jest to jednak anime warte uwagi? Jak najbardziej.
Fabuła
Jeśli miałbym wymienić jakieś plusy omawianej serii, to z pewnością wymieniłbym fabułę i przedstawiony świat. Saihate no Paladin opiera się głównie na swojej dość wyjątkowej fabule. Oczywiście, występują tu niektóre schematy bardzo charakterystyczne dla tego gatunku, czyli: reinkarnacja bohatera, bohater będący porażką lub nieudacznikiem w swoim poprzednim życiu i mający drugą szansę, OP główny bohater, gołębie serce bohatera oraz poleganie na przyjaciołach, lecz większość tych elementów nie rzuca się specjalnie w oczy podczas seansu.
Anime swym klimatem i światem przypomina trochę gry z cyklu Dark Souls, mamy ogromne ilości nieumarłych, potworów i demonów, które dominują na kontynencie. Ludzkość i inne rasy zostały wyparte za ocean po wielkiej wojnie przed setkami lat, lecz powoli wracają i zasiedlają utracone tereny. Duża część fabuły polega na obserwacji rozwoju głównego bohatera, który początkowo dorasta od lat niemowlęcych z dala od jakiejkolwiek cywilizacji, a później na jego podróży do ludzkich osiedli (co można się domyślić już na początku).
Narracja odbywa się ze strony głównego bohatera i przedstawia jego myśli oraz działania. Nie brakuje walki, która o ile nie jest tak widowiskowa, jak w typowych anime z tego gatunku, to z pewnością sprawia większą satysfakcję. Anime dzieli się na dwie części przedstawiające inne historie. Jest to popularny zabieg, który w tym wypadku nie każdemu może się spodobać.
Powodem jest bardzo odmienny charakter obu części, a tym samym zauważalny w drugiej połowie pośpiech, który wydaje się psuć momentami odbiór anime. Z drugiej strony spotkałem się z wieloma oskarżeniami, jakoby druga połowa była o wiele nudniejsza od pierwszej, ale nie jest to raczej prawdą. Jest to jednak jeden z tych przypadków, gdy fabuła może jednym bardzo się podobać, a drugich nudzić niemiłosiernie.
Postacie
Głównym bohaterem jest Will, rudy chłopak wychowywany od niemowlęcia przez trójkę nieumarłych w starej świątyni przy ruinach zrujnowanego miasta portowego. Dorastanie chłopaka oraz jego nowej rodziny jest trzonem pierwszej połowy, a każda postać jest zrobiona w sposób bardzo dobry i realistyczny. Oglądając kolejne odcinki, można zauważyć uczucia, które występują pomiędzy postaciami. Will jest oczywiście reinkarnacją i był w poprzednim życiu zwykłym pracownikiem w jakiejś bliżej nieokreślonej korporacji. Nie jest więc nastolatkiem i z pewnością się tak nie zachowuje, mimo że widać jego dystans do ludzi i słabe umiejętności komunikacyjne.
Will wyróżnia się na tle innych bohaterów isekaiów jedną bardzo ważną cechą, jest niezwykle bogobojny. O ile większość bohaterów skupia się na życiu, wolności i ratowaniu świata z przyjaciółmi wedle słów bogini, to tutaj sytuacja wygląda inaczej. Nikt nie nadał Willowi celu po przybyciu do tego świata, on sam zdecydował, co będzie robić. O ile nie chce się zagłębiać w szczegóły, to chciałbym zaznaczyć, że tytuł paladyna zobowiązuje, dlatego główny bohater będzie na przestrzeni serii walczył ze złymi mocami i podróżował po kontynencie jako walczący kapłan — paladyn.
W serii pojawia się także wiele innych postaci, które są bardzo dobrze przedstawione. Natrafimy na kapłanów, opryszków, nieumarłych, a także postać pewnego menela. Wszystkie ważne dla fabuły lub danego odcinka postaci możemy zaobserwować w endingu.
Oprawa audiowizualna
Pod względem audiowizualnym anime zarówno wykazuje bardzo wysoki poziom, jak i przedstawia cechy, które mogą zniechęcić niektóre osoby. Ścieżka dźwiękowa jest bardzo spokojna i dość jednolita, przez co tylko podczas walk można czasem usłyszeć głośniejszą melodię. Muzyka nadaje serii klimat melancholijnego fantasy, ukazując jednocześnie ogrom świata przedstawionego. Dźwięki i aktorzy głosowi również robią bardzo dobrą robotę, mimo że czasem miało się dziwne wrażenie, że nie wszystko jest naturalne.
Kreska jest bardzo wyblakła i momentami dziwna. O ile tła są przepiękne i często sceneria wydaje się zapierająca dech w piersiach to postaci… wyglądają dość oryginalnie. Nie powiedziałbym z pewnością, że postaci są brzydkie, bo część jest z pewnością na bardzo wysokim poziomie, lecz twarze niektórych postaci, w tym głównego bohatera czasem wydawały się dziwne. Nie jest to jednak wielkim minusem, a po paru odcinkach raczej każdy się do tego przyzwyczai.
Minusem może być jednak CGI użyte w przypadku szkieletów, które bardzo mocno wyróżnia się na tle innych postaci i potworów, które wyglądają o wiele bardziej naturalnie. Warto też nadmienić, że podobnie jak w przypadku Youjo Senki, Kumo Desu ga czy Tsukimichi lepiej nie spoglądać przed seansem na kreskę autora powieści, bo można mieć wielki niesmak, porównując jego dzieła do modeli postaci stworzonych przez studio.
Podsumowanie
Saihate no Paladin jest bez wątpienia tytułem wyjątkowym i dobrym, a nawet bardzo dobrym, lecz posiada lekkie wahania w poziomie odcinków. Niektóre odcinki były bardzo dobre i mijały błyskawicznie, podczas gdy niektóre zdawały się lekko przeciągane. Fabuła mi osobiście bardzo się podobała, podobnie jak interakcje postaci, lecz z pewnością nie każdemu podejdzie. Osobiście oceniłem anime jako tytuł 7/10, lecz co uczyniła także duża część oglądających. Jeśli ktoś lubi anime z bardzo dużą ilością widowiskowych walk, to raczej nie jest to seria dla niego, lecz jak szuka się tytułu isekai, który wyróżnia się mocno na tle innych przedstawicieli tego gatunku, to możliwe, że znajdzie niewielką perełkę.
Polecam moje inne recenzje, przykładowo Tensei shitara Ken Deshita czy Meikyuu Black Company.