Kimetsu no Yaiba Katanakaji no Sato-hen – najgorszy sezon?
Kimetsu no Yaiba Katanakaji no Sato-hen jest trzecim sezonem niezwykle popularnego anime o zabójcach demonów. Anime rozpoczyna się natychmiast po drugim sezonie, więc oczywiście jego znajomość jest wymagana. Jak jednak wypadła ta odsłona Kimetsu no Yaiba w porównaniu do poprzednich? Czy jest lepiej, czy gorzej? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w niniejszej recenzji.
Fabuła
Kimetsu no Yaiba Katanakaji no Sato-hen rozpoczyna się w momencie, gdy nasi bohaterowie zostają odnalezieni po bitwie z Daki i Gyuutarou w Dzielnicy Rozpusty. W wyniku odniesionych ran zostają przeniesieni do lecznicy pełnej dziewczynek i loli, którą bardzo dobrze znamy z poprzednich sezonów. Jednocześnie możemy obserwować skutki śmierci jednego z Wyższych Księżyców z perspektywy Muzana, który podobnie jak w przypadku pierwszego sezonu zwołuje zebranie pozostałych Księżyców.
W odróżnieniu od poprzednich sezonów Kimetsu no Yaiba Katanakaji no Sato-hen jest jednym długim ARC’iem opowiadającym o tytułowej Wiosce Kowali, a dokładniej Mieczników, no ale mniejsza o nazwę. Powodem tego miejsca akcji jest fakt, że Haganezuka nie wykonał nowego miecza dla Tanjiro i ten postanawia udać się do wioski, by przeprosić swojego rzemieślnika i zdobyć nowy miecz. Nie wie jednak, że na miejsce kierują się siły Muzana, które mają na celu zniszczyć wioskę.
Kimetsu no Yaiba Katanakaji no Sato-hen, podobnie jak poprzedni sezon, bierze schematy z Mugen Ressha-hen i ponownie je wykorzystuje. Otóż mamy znowu dwa demony, które należy wyeliminować oraz filara, a dokładniej dwa filary. Ponownie Tanjiro znajduje się w środku tej walki z tym wyjątkiem, że tym razem jest sam z Nezuko. Reszty schematów nie będę opisywał z uwagi na spoilery, ale jeśli oglądaliście Mugen Ressha-hen i Yuukaku-hen, to będziecie wiedzieć, o co chodzi.
Postacie
Kimetsu no Yaiba Katanakaji no Sato-hen skupia się na przygodach Tanjiro i Nezuko bez towarzystwa Inosuke lub Zenitsu. Zamiast nich otrzymujemy postaci licznych rzemieślników z wioski oraz dwójki filarów, których możemy kojarzyć z pierwszego sezonu. Są to Filar Mgły Muichirou Tokitou i Filar Miłości Mitsuri Kanroji. Ponadto pojawia się tu znajoma postać, a mianowicie Genya, którego ostatnio widzieliśmy w pierwszym sezonie. Należy również wspomnieć, że już w pierwszym odcinku poznajemy wszystkie Wyższe Księżyce, które prezentują się fenomenalnie.
Niestety mimo różnorodności postaci większość z nich w ogóle nie zapada w pamięć. Najciekawsze są jak zazwyczaj demony, podczas gdy ludzie są w większości średni. Z jakiegoś powodu przedstawione w tym sezonie filary nie dorównują pod żadnym względem Rengoku czy Uzuiowi pod względem charakteru. Osobiście nie jestem ich fanem, gdyż w przypadku Filaru Mgły jego mini arc zbyt szybko się rozwijał, a Filar Miłości jest zwyczajnie nieinteresujący.
Oprawa audiowizualna
Kimetsu no Yaiba Katanakaji no Sato-hen posiada podobną oprawę jak poprzednie sezony, co sprawia, że anime wygląda bardzo ładnie. Niestety podobnie jak w Mugen Ressha-hen w tym sezonie powszechnie występuje brzydkie CGI, które jest używane masowo na przeciwnikach z wyjątkiem Wyższych Księżyców. O ile pierwszy odcinek zaprezentował bardzo wysoki poziom wizualny pod względem użycia CGI, to pozostałe wypadają znacznie gorzej.
W przypadku udźwiękowienia nie mogę się wiele wypowiedzieć. Jest tak samo wybitne, jak w poprzednich odsłonach i nowe utwory bardzo przypadły mi do gustu. Zarówno opening, jak i ending są bardzo przyjemne do oglądania, chociaż ending nieustannie pomijałem.
Podsumowanie
Kimetsu no Yaiba Katanakaji no Sato-hen jest po raz kolejny zbiorem używanych w tym anime schematów, które powtarzają się od Mugen Ressha-hen. Dosłownie wydawało mi się, że nieustannie oglądam to samo, tylko ze zmienioną kolejnością wydarzeń i backstory postaci, które pojawia się jak zwykle w retrospekcjach.
ARC ten jest znacznie dłuższy niż Mugen Ressha-hen i Yuukaku-hen, lecz wypada o wiele gorzej. Jest nudniejszy, postacie mniej ciekawe, a ponadto wszystko okrasza brzydkie CGI ryb, które co chwilę skaczą po ekranie. Nie można też zapomnieć o humorze, który jest charakterystyczny zarówno dla Kimetsu no Yaiba, jak i Jujutsu Kaisen oraz wielu współczesnych shounenów. Dla mnie ten humor jest jednak zazwyczaj nieśmieszny i tylko mnie denerwował. Ponadto ten sezon jest znacznie bardziej naiwny niż poprzednie, jeśli chodzi o zakończenie i posiada wiele słabych elementów, które można by znacznie lepiej przedstawić. Przykładowo, spoiler, bohaterowie zbyt łatwo wygrali, przez co mam wrażenie, że autor rushuje historię, by wszystko skończyło się szybciej, niż początkowo planował.
Osobiście oceniam Kimetsu no Yaiba Katanakaji no Sato-hen jako tytuł 6/10. Uważam, że sezon ten jest najsłabszą odsłoną tego anime, gdyż tak naprawdę jest odgrzewanym i naiwnym kotletem, którego nie poprawia nawet pewna tajemnica dotyczącej jednej postaci, mroczne backstory innej postaci oraz pewnych drastycznych wydarzeń, do których dochodzi w ostatnim odcinku.
Komu mógłbym polecić Kimetsu no Yaiba Katanakaji no Sato-hen? Tylko osobom lubiącym poprzednie odsłony tego anime, gdyż tak naprawdę jest to przykład dość generycznego shounena, który powoli wydaje się kierować w dość nudnym i nieinteresującym mnie kierunku.
Polecam moje inne recenzje, przykładowo Mushoku Tensei lub Overlord.
Manga się skończyła, więc mogliby po prostu zrobić to anime. Zwlekają z tymi sezonami. Czekam jak będzie ich co najmniej 5 to chyba tyle, by zakończyć fabułę.