Bofuri – dobra parodia?
Bofuri, a dokładniej Itai no wa Iya nano de Bougyoryoku ni Kyokufuri Shitai to Omoimasu, jest tytułem dość specyficznym i na pierwszy rzut oka czymś niespecjalnie wartym uwagi. Emitowane na początku 2020 roku Bofuri było serią, która na początku zdawała się kolejnym generycznym anime opowiadającym o osobie będącej niesamowicie potężną z powodu tzw. cheatów, które umyślnie lub nieumyślnie posiadła. Jest to znany motyw z anime isekai, lecz występuje również w innych gatunkach. Dobrym przykładem byłoby tu Redo of Healer lub One Punch Man.
W przypadku Bofuri mamy do czynienia z anime mającym miejsce w grze (nie jest to isekai), więc wspomniane cheaty zdają się czymś o wiele bardziej rzeczywistym niż to, co otrzymujemy np. w przypadku Isekai Cheat Magician. Nie zmienia to jednak faktu, że motyw ten jest na 2020 rok znany wszystkim fanom anime, przez co wielu osobom wręcz zbrzydł. Czy jednak Bofuri jest kolejnym generycznym i nieciekawym tytułem z OP protagonistą? Na to pytanie postaram się przynajmniej częściowo odpowiedzieć w niniejszej recenzji.
Fabuła
Bofuri opowiada nam o dziewczynie, która została przekonana przez przyjaciółkę, by zagrała w grę MMORPG. Warto tu zaznaczyć, że nasza bohaterka nie grała wcześniej w tego typu gry. Obawiając się bólu, mimo jego nieodczuwania w grze, postanawia wybrać klasę tarczownika. Ze względu na kompletną nieznajomość systemu budowy postaci, nasza bohaterka postanawia przeznaczyć wszystkie punkty atrybutów na defensywę, stając się tym samym potężnym tankiem.
W porównaniu do wielu innych tytułów o takiej tematyce Bofuri prezentuje się ciekawie, lecz nie jest to niczym nadzwyczajnym pod względem fabularnym. Anime jest podzielone na kilka ARC’ów, które od wieloma względami są generyczne i lekko zrushowane. Mimo tego dostarczają dużą przyjemność z powodu zachowań głównej bohaterki oraz przedstawianych przygód.
Oczywiście tego tytułu nie można brać na poważnie. Bofuri to de facto parodia wielu innych tytułów, z których czerpie pełnymi garściami. Już nawet w pierwszym odcinku widzimy nerve gear, a nasza bohaterka jest czarną tarczowniczką. Posiada tarczę, która ma różne funkcje i może się zmieniać, a do tego każdy, kto ją atakuje, nie zadaje jej właściwie obrażeń, podczas gdy ona może jednym ciosem zabić przeciwnika. Z czasem anime staje się tak absurdalne, że sprawia znacznie większą przyjemność, niż większość podobnych tytułów.
Postacie
Główną bohaterką Bofuri jest licealistka Kaede znana w grze jako Maple. Urocza i głupia jak but dziewczyna noob staje się szybko jednym z najpotężniejszych graczy za sprawą absurdalnego buildu postaci. Stworzyła ona tarczownika bazującego na truciźnie i całkowitej defensywie, przez co złamała balans gry. Warto tu nadmienić, że jest to dość młoda gra MMORPG, przez co twórcy przygotowują liczne DLC oferujące rozmaite nagrody. Pomimo prób znerfienia Maple, z każdym kolejnym DLC zdobywa ona nowe potężne i absurdalne umiejętności lub przedmioty.
Prócz Maple poznajemy jeszcze wiele innych postaci, które przyjaźnią się lub konkurują z protagonistką. Większość z nich jest w jakiś sposób istotna dla fabuły i występuje przez całe anime. Wśród takich postaci najważniejsza jest Risa, przyjaciółka Maple, która tymczasowo ma zakaz grania w gry z powodu stanu swojej nauki. Mimo obecności w paru pierwszych odcinkach poza grą Risa szybko dołącza do Maple i razem przemierzają świat gry, wykonując zadania i zwiedzając starannie przygotowany przez twórców świat.
Oprawa audiowizualna
Pod względem audiowizualnym Bofuri prezentuje się dobrze. Kreska jest ładna, lecz w żaden sposób nie trzyma bardzo wysokiego poziomu. Problemem jest tutaj moim zdaniem mała unikalność względem innych tytułów. Aspekt wizualny pogarsza dodatkowo brzydkie CGI, które czasem występuje w anime. Szczególnie dobrze widać to w pierwszym i drugim odcinku na przykładzie pewnego smoczka. Na koniec w przypadku kreski mogę jeszcze powiedzieć, że bardzo przypomina mi ona Sword Art Online, który wyszedł mniej więcej 8 lat wcześniej, co niekoniecznie może być uznawane za coś pozytywnego.
Udźwiękowienie prezentuje się dość dobrze. Dźwięki, głosy postaci i muzyka są odpowiednio dobrane i budują klimat, lecz nie zapadają w ucho. Wyjątkiem są niektóre sceny, w których całość tworzy jedną spójną kompozycję przynoszącą dużo radości odbiorcy. Opening i ending są dość przeciętne i, mimo że zabawne oraz przyjemne dla oka, to nie są niczym wyjątkowym.
Podsumowanie
Bofuri to całkiem przyjemne anime, które określiłbym jako dobre. Nie jest ono niczym wyjątkowym i koniecznym do obejrzenia, lecz powoduje duży śmiech w przypadku niektórych scen. Umożliwia to prześmiewczy wydźwięk dzieła, które korzysta mocno z innych produkcji i na pewien sposób je wyśmiewa. Jest to bez wątpienia ogromnym plusem i de facto ratuje całe anime.
Osobiście oceniłem Bofuri jako anime 7/10, gdyż mimo bycia zabawnym tytułem, to było do bólu generyczne i momentami delikatnie nudne. Niewiele brakowało, bym dał temu tytułowi niższą ocenę, lecz jak wspominałem, bycie parodią je uratowało. Mogę polecić ten tytuł osobom lubiącym anime fantasy dziejące się w grze, a także tym, którzy lubują się w parodiach.
Polecam moje inne recenzje, przykładowo Leadale no Daichi nite oraz Dr. Stone.
Artykuł powstał dzięki wsparciu na patronite.
Dziękujemy wam:
-Blagi234