The Angel Next Door Spoils Me Rotten – pierwsze wrażenia
Witam w troszkę zapomnianej odnodze na tej stronie, która jest poświęcona, jak sama nazwa wskazuje, pierwszym wrażeniom z danych anime. Tym razem na warsztat wlatuje The Angel Next Door Spoils Me Rotten lub jak ktoś preferuje romanji to Otonari no Tenshi-sama ni Itsunomanika Dame Ningen ni Sareteita Ken. Zamiast rozdzielać wszystko, tak jak to było w przypadku Cyberpunk: Edgerunners lub Yofukashi no Uta, to scalę wszystko w jeden, mam nadzieję, spójny tekst.
Disclaimer: Są to moje wrażenia po obejrzeniu pierwszego odcinka, więc w ewentualnej recenzji moja opinia może ulec drastycznej zmianie. Nie jest to też tekst pisany „na poważnie”, więc jest w nim trochę potocznego języka. Mimo wszystko życzę miłego czytania.
Fabuła i wrażenia
Otonari no Tenshi-sama rozpoczyna się sceną, która mocno skojarzyła mi się z Higehiro. Samotna dziewczyna siedzi sobie na placu zabaw w deszczu, zauważa ją główny bohater, Fujimiya, i zamiast ją przygarnąć, jak to było we wspomnianym wyżej tytule, to oddaje jej swoją parasolkę i sam wraca w deszczu do domu. Kolejnego dnia przychodzi do szkoły przeziębiony przez swój miły gest. I tu znowu spotykamy ową tajemniczą dziewczynę.
Jest nią Mahiru Shiina, nazywana również Aniołkiem (bo jakże by inaczej). W dużym skrócie: jest urocza, pomocna, wysportowana, ma dobre oceny itd. Istnie wcielenie anioła. Niestety lub stety, Mahiru uczęszcza do klasy obok, więc jak na razie nie ma co liczyć na widoczne relacje bohaterów w szkole. Ale jest pewien plus. Mianowicie szkolny Aniołek mieszka obok protagonisty, więc można powiedzieć, że są na siebie skazani.
Po szkółce Fujimiya spotyka przed swoimi drzwiami dziewczynę z jego parasolką, którą uczciwie chce mu zwrócić. Widząc nienajlepszy stan chłopaka, Mahiru postanawia pomóc mu wydobrzeć: dała mu chłodzący kompres, pilnowała go kiedy spał, zrobiła mu jedzonko i następnego dnia wszystko wróciło do normy. Spodziewał się, że jej pomoc będzie jednorazowa i już więcej nie będą ze sobą rozmawiać. Jak bardzo się chłopak mylił. Wieczorem zajadając na balkonie kolację w płynie, co ciężko nazwać pełnoprawnym posiłkiem, i po krótkiej rozmowie z Mahiru, dostaje od niej resztki z jej posiłku, bo rzekomo zawsze gotuje dla siebie za dużo. W ten oto sposób Fujimiya ma co wieczór zapewnioną w miarę normalną kolację.
Kilka dni później Aniołek przychodzi odebrać swój pojemnik i widząc chlew, w jakim mieszka Fujimiya postanawia pomóc mu posprzątać. Tyle tego nazbierał, że ogarnięcie mieszkania zajęło im prawie cały dzień. W trakcie sprzątania Mahiru prawie przydzwoniła głową o podłogę, ale szybka reakcja chłopaka ją uratowała. W miarę nieistotny szczegół, ale kto wie, czy nie będzie to istotne później? W końcu tag romans skądś się wziął. Po całej akcji zamówili sobie pizzę i wspólnie zjedli. Po kolacji Fujimiya pyta się jej, co ma z tego, że mu pomaga. Odpowiedź jest prosta: satysfakcja. No i przy okazji to, że nie może znieść jego stylu życia.
Jest jeszcze jedna dość ważna rzecz, której nie potrafiłem ładnie połączyć z resztą tekstu: zachowanie Mahiru. W szkole jest Aniołkiem, dziewczyną idealną, podczas gdy w rzeczywistości jest bardziej chłodna i metodyczna w swoich działaniach. Komentuje to nawet bohater, który bardziej woli stonowaną wersję dziewczyny, gdyż wydaje się być bardziej realna. Tylko nie próbujcie wchodzić do monitora, bo to się źle skończy.
Skoro fabuła opisana to wróćmy na chwilkę do wstępu, gdzie wspomniałem Higehiro. Może to być zbieg okoliczności, ale obydwie novelki zanimowało project No.9. Z innych znanych tytułów tego studia można wymienić Koi wa Sekai Seifuku no Ato de, które ma tu swoją recenzję lub Motokano, które stylistycznie jest bardzo podobne do tego anime. Wizualnie Otonari no Tenshi-sama mi się podoba i jestem ciekaw, jak sytuacja potoczy się dalej. Do zobaczenia przy okazji kolejnych tekstów.
Polecam moje poprzednie artykuły, jak recenzje Engage Kiss i Chainsaw Man.
The Angel Next Door Spoils Me Rotten na platformach: