Sword Art Online 2 — lepiej czy gorzej od poprzednika?
Sword Art Online II jest kontynuacją pierwszego sezonu tego przehypowanego anime z 2012 roku. Drugi sezon jest, w odróżnieniu od poprzednika, podzielony nie na dwa, lecz trzy ARC’i, które tworzą bardzo specyficzną kanapkę.
Powszechnie uważa się, że Sword Art Online II jest najsłabszym sezonem ze wszystkich, co wydają się potwierdzać średnie ocen. Czy to prawda? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w poniższej recenzji, lecz z oczywistych powodów będę porównywać drugi sezon SAO tylko do poprzednika. Zapraszam do lektury.
Fabuła
Sword Art Online II ma miejsce jakiś czas po zakończeniu poprzedniego sezonu. Kirito i Asuna żyją sobie w Japonii grając wspólnie ze swoją drużyną w ALO. Na szczęście pierwsza połowa anime nie skupia się na ALO, lecz na zupełnie innym MMO o tytule Gun Gale Online, bądź w skrócie GGO. Z niewyjaśnionych powodów w GGO pojawia się tajemnicza postać, która strzela do monitora i jak się okazuje, zabija nie tylko postać, której nie miał prawa dosięgnąć, lecz również prawdziwego gracza.
Fabuła Sword Art Online II skupia się w pierwszej połowie na śledztwie Kirito wewnątrz GGO w celu odnalezienia mordercy i ustalenia, w jaki sposób zabija prawdziwych ludzi. Ów ARC trwa tyle, co ARC Aincrad w poprzednim sezonie i moim zdaniem jest najlepszym ARC’iem w SAO, a przynajmniej w dwóch pierwszych sezonach.
Taki stan rzeczy jest spowodowany kilkoma elementami. Otóż Sword Art Online II nie posiada rushu, jaki występował w Aincrad i GGO przypomina bardziej ALO pod względem tempa akcji. Już na wstępie należy jednak zaznaczyć, że GGO jest o wiele lepsze od ALO pod niemalże każdym względem. O ile ARC ten posiada parę głupich elementów, to biorąc pod uwagę, że mówimy o franczyzie Sword Art Online, to są one dość znikome.
GGO charakteryzuje się dość ponurym klimatem, a przynajmniej bardziej niż w ALO, oraz ciekawym wątkiem fabularnym. Dodatkowo otrzymujemy w nim nową bohaterkę, podczas gdy zbędny harem nie jest zbytnio pokazywany i nie towarzyszy Kirito w GGO. Nasza nowa bohaterka jest o wiele lepsza niż Leafa i osobiście uważam, że jest nawet lepsza i ciekawsza od Asuny. Więcej o niej powiem w dalszej części recenzji.
Sword Art Online II składa się z — jak już wspomniałem — trzech ARC’ów. GGO, Caliburna i Mother’s Rosalio. Spośród nich najkrótszy jest znajdujący się w środku Caliburn sprowadzający nas z powrotem do ALO. Skupia się on na jednym queście robionym przez grupę Kirito i jest chyba najgorszym ARC’iem w całej franczyzie. Nie ma zresztą nic wspólnego z resztą franczyzy i wydaje się całkowicie zbędnym fillerem. Sytuacji tego ARC’u nie poprawia fakt, że umiejscowiony jest pomiędzy dwoma ARC’ami, które uważam za najlepsze z całej franczyzy.
Otóż kończony ten sezon ARC Mother’s Rosalio jest skupiony na Asunie, a Kirito nie jest w nim mocno eksponowaną postacią, nie wspominając już o innych postaciach. Jest to bardzo emocjonujący i interesujący ARC, będący swego rodzaju powiewem świeżości w tej franczyzie. Nie mogę wiele o nim mówić, by nie spoilerować, ale wiem, że wiele osób na nim płakało. Jest to zresztą bardzo ważny ARC, który skupia się na rozwoju postaci Asuny i lore świata.
Wymienione ARC’i tworzą wspomnianą już kanapkę, która posiada niesmaczny i mało interesujący środek otoczony przez dwa wyjątkowo satysfakcjonujące, ciekawe i emocjonalne ARC’i, które mógłbym uznać za szczytowe momenty całej franczyzy. Z pewnością bardzo im pomaga brak rushu, na który cierpiał Aincrad, lecz również nie zmarnowały tyle potencjału, co wyżej wspomniany Aincrad.
Postacie
Sword Art Online II skupia się głównie na znanych nam postaciach pokroju Kirito, Asuny, Sugu, Kleina czy Yui. GGO przedstawia nam jednak postać snajperki Sinon, która staje się szybko jedną z głównych postaci w drużynie Kirito i niestety częścią jego haremu, co z pewnością działa na jej szkodę.
Sinon jest bardzo fajną dziewczyną zachowującą się często jak chłopczyca i posiadającą więcej backstory niż chyba wszystkie pozostałe dziewczyny razem wzięte; może za wyjątkiem Sugu. Sinon jest jednak bardziej interesująca niż Sugu kiedykolwiek i nie zachowuje się jak simp w stosunku do Kirito. Ponadto jest równie silna co Asuna w Aincradzie, więc nie jest zbędnym balastem jak Silica.
Prócz Sinon poznajemy jeszcze kilka ciekawych postaci, w tym antagonistę w GGO oraz Zekkena z gildią Śpiących Rycerzy. Tajemniczy antagonista, Sinon i Zekken są o wiele ciekawsi niż taki Recon (o którym najwidoczniej zapomniano) czy część okazjonalnie pojawiających się postaci w pierwszym sezonie. Kirito dostaje też trochę większej głębi w tym anime, lecz pojawia się tu jeden z problemów, który poruszyłem w pierwszym sezonie, a mianowicie…
PONIŻSZY AKAPIT ZAWIERA SPOILERY
Rush w SAO pomijający niektóre wydarzenia, które Kirito ukazuje nam w drugim sezonie po raz pierwszy. Dotyczy to gildii Laughting Coffin, która, jak widzieliśmy w Aincradzie, miała ogromne znaczenie i mocno wpłynęła na wiele uwięzionych w SAO osób, lecz jej wątek praktycznie nie istnieje w anime. Tu jednak pokazane nam jest zwieńczenie historii tej gildii i jak została pokonana, co ma duże odbicie na tym sezonie. Ciężko nam jednak w pełni odczuć siłę tych wydarzeń, skoro dostajemy je w retrospekcjach, zamiast obserwować je jako integralną część historii w ARC’u Aincrad.
Oprawa audiowizualna
Pod względem kreski Sword Art Online II prezentuje się bardzo dobrze. Postacie, tła i animacja wydają się na wyższym poziomie niż w pierwszym sezonie, co szczególnie w GGO cieszy oczy. Nie przypominam sobie momentu, kiedy by coś wyglądało brzydko lub nie pasowało do danej sceny.
Udźwiękowienie, podobnie jak w pierwszym sezonie, jest bardzo dobre i nie mam mu nic do zarzucenia. Szczególnie podobał mi się opening do tego sezonu, który jest znacznie lepszy niż drugi opening pierwszego sezonu i znajduje się u mnie na podobnym poziomie, co pierwszy opening SAO.
Podsumowanie
Sword Art Online II jest godnym następcą poprzedniego sezonu i wydaje mi się o wiele lepszy niż poprzednik. Spowodowane jest to zapewne brakiem rushu oraz zawarciem w nim dwóch bardzo dobrych ARC’ów. Jedynym problemem wydaje się być ARC z Caliburnem, lecz ze względu na swoją długość szybko powinniśmy o nim zapomnieć.
Początkowo zabierając się za drugi sezon SAO martwiłem się, że, podobnie jak w pierwszym, bardzo się zawiodę pod względem poziomu anime. Tak się jednak nie stało i o ile faktycznie obniżyłem ocenę, to nie tak drastycznie jak w przypadku pierwszego sezonu i po seansie byłem z niego zadowolony.
Osobiście oceniłem Sword Art Online II jako tytuł 8/10, chociaż Caliburn aż prosił o jeszcze większe obniżenie oceny. Sezon ten jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego i prawdopodobnie najlepszy w całej franczyzie.
Sword Art Online II jest zdecydowanie wart polecenia osobom, którym podobał się pierwszy sezon SAO oraz polecam go tym, którzy nie byli pewni, czy chcą oglądać dalej historię Kirito i jego haremu. Czy jest to jednak coś, co warto obejrzeć, jeśli naprawdę nie podobał ci się pierwszy sezon? Niekoniecznie, lecz uważam, że można dać tej kontynuacji szansę.
Polecam moje inne recenzje, przykładowo Tsuki ga Michibiku Isekai Douchuu lub Tatakae!! Iczer-1.