Shuumatsu no Harem – pandemia czy plandemia?
Ah ecchi i harem. Chyba moje dwa ulubione gatunki, jeśli chodzi o anime. Można powiedzieć, że towarzyszą mi od samego początku mojej przygody z ryżowymi opowieściami. Wszystko to dzięki „legendarnemu” High School DxD, którego mam nadzieję nie muszę nikomu przedstawiać. Zaprezentuję tu za to bardziej odważne podejście do obu tych gatunków. Shuumatsu no Harem, bo o nim mowa, przedstawia niespotkane do tej pory przeze mnie podejście do tej tematyki. Na pierwszy rzut oka SnH wygląda na beztroskie ecchi, ale czy pod warstwą wierzchnią kryje się coś „grubszego”?
Fabuła
Shuumatsu no Harem przedstawia nam Japonię w niedalekiej przyszłości około 2045 roku, gdzie żyją niemalże same kobiety. Wszystko to za sprawą tajemniczego wirusa MK (Male Killer), który wymordował niemal całą męską część populacji. Ostało się jedynie pięcioro mężczyzn, którzy zostali zahibernowani na kilka lat z powodu stwardnienia rozsianego, na które nie było wtedy lekarstwa.
Jako pierwszego poznajemy Reito Mizuharę – młodego studenta szkoły medycznej. Jest on zaskoczony zastaną rzeczywistością i na początku nie może się w niej odnaleźć. Bohater dowiaduje się od swojej opiekunki, że jego celem jest „krycie” (stosunek seksualny) kobiet, co pozwoli na uratowanie cywilizacji. Dlaczego musi wykonywać takie zadanie, zamiast zdać się na probówki i zająć się sztucznym zapłodnieniem? Mężczyźni „z probówki” umierają po bardzo krótkim czasie, ponieważ nie są odporni na wirusa MK. Reito natomiast wyznaje inny system wartości i wolałby zrobić to z dziewczyną, którą faktycznie kocha. Dlatego zamiast zająć się „kryciem” decyduję się na wynalezienie leku na wirus MK, a bardziej przyjemną część zostawić na później.
W trakcie prac nad szczepionką poznaje Hino Kyoji’ego – poprzednio wybudzonego, który rzucił się w wir przygody i cieszy się z teraźniejszej sytuacji, gdzie może robić co mu się podoba. Jest on przeciwieństwem Reito, który podchodzi z powagą do całej sytuacji. W trakcie prac Mizuhary nad lekiem zostajemy zapoznani jeszcze z Doi Shotą, którego można określić pomostem między dwoma poprzednio wymienionymi bohaterami. Na początku jest nieufny wobec całej sytuacji, lecz z czasem zaczyna się odnajdywać i czerpać korzyści z tych (nie)ciekawych czasów.
Pomimo tego, że Shuumatsu no Harem skupia się głównie na „przedłużeniu gatunku”, to nie jest to jedyny wątek występujący w tym anime. Wraz z wątkiem wirusa MK dostajemy wątek całego UW (United Women), który rządzi aktualnym światem. Z drugiej strony, kiedy zostajemy zapoznani z Doi Shotą, pojawia się sprawa jego trudnej przeszłości w szkole i jak sobie z tym teraz radzi, dzięki swojej uprzywilejowanej pozycji. Jest jeszcze kilka innych wątków, których nie chcę wymieniać, żeby nie wchodzić w zbyt duże spoilery. Dzieję się bardzo dużo i zdecydowanie można powiedzieć, że fabuła Shuumatsu no Harem nie jest prostolinijna.
Postacie
Jak przystało na anime z kategorii ecchi/harem, Shuumatsu no Harem posiada dużą ilość postaci kobiecych. Większość z nich pojawia się na 1-2 odcinki jako partnerki do „krycia”, chociaż są też takie, które zostają z nami na dłużej. Mężczyzn nie ma za dużo, a najważniejsze funkcje fabularne pełnią Reito Mizuhara i Doi Shota, których przedstawię poniżej. Jeśli chcesz się zapoznać z całą obsadą zapraszam pod ten link.
Reito Mizuhara – student szkoły medycznej, który został zahibernowany na 5 lat z powody stwardnienia rozsianego. Jest on młodym chłopakiem o szczupłej budowie z niebieskimi oczami i włosami. Natomiast jeśli chodzi o charakter, to przez 11 odcinków ciężko zauważyć u Reito jakąkolwiek zmianę. Cały czas jest takim samym miłym chłopakiem, który przedkłada czyjeś bezpieczeństwo nad swoje własne. Można by go nazwać bardzo dobrym kolegą, którego większość z nas chciałaby mieć.
Poznajemy Reito jako pierwszego z piątki „ocalałych”, mimo nadania mu numeru 2. Sytuacja, w której się wtedy znalazł nie była dla niego komfortowa; jako jeden z pięciu miał zajmować się kryciem, co było sprzeczne z jego ideałami. Wolał poświęcić się nauce i wynaleźć lek na wirus MK, a wcześniej wspomniane krycie odstawić na dalszy plan i zrobić to z osobą, którą faktycznie kocha.
Doi Shota – 18-letni licealista szkoły Keimon, który podobnie jak Reito został zahibernowany z powodu stwardnienia rozsianego. Z wyglądu przypomina zwykłego chłopaka bez szczególnych cech charakterystycznych; no może poza bliznami, które są pozostałością z czasów przed hibernacją. Łatwo go rozpoznać przez niski wzrost, siwe włosy oraz takie same oczy, które skrywa za okularami. Pod względem charakteru przeszedł największą zmianę w całej serii: od nieśmiałego chłopaka, który bał się postawić komukolwiek do „badass’a”, na którego nie było mocnych. Potrafi także doskonale rozeznać się w sytuacji, pomimo szczątkowych informacji, dzięki czemu szybko odkrył sekret szkoły, do której chodził.
Na początku, przez trudną przeszłość, Shota bał się rozmawiać z dziewczynami, które chciały z nim „krycia”. Sytuację tę zaczęła zmieniać jego relacja z Yuzuki, byłą nauczycielką, dzięki czemu stawał się coraz bardziej śmiały w „miłosnych podbojach”. Przez większość czasu był delikatny dla swoich partnerek, lecz gdy plany jego opiekunki były coraz poważniejsze, to zaczął bardziej angażować się w „krycie” i potrafił być agresywny w stosunku do niektórych dziewczyn. Świetnym przykładem może być Erika, która była jednym z oprawców Shoty z czasów przed hibernacją. Doi zrobił z niej własnego zwierzaczka i znęcał się nad nią przy każdej możliwej okazji, odkuwając się za wszystkie krzywdy wyrządzone mu kilka lat wcześniej.
Podsumowanie
Może się na początku wydawać, że Shuumatsu no Harem to ecchi bez jakiejkolwiek głębi, ale nie jestem w stanie się z tym zgodzić. Jest tu trochę scen rodem z Redo of Healer, lecz skupianie się tylko na tym podczas seansu spłyca bardzo te, moim zdaniem, dobre anime. Wątek tajemniczego wirusa MK, pytania, czy powstał naturalnie, a może jest tworem człowieka, pierwsi zarażeni i inne wątpliwości sprawiają, że aż chce się oglądać do samego końca, aby poznać prawdę.
Niestety Shuumatsu no Harem zostaje przerwane w (co tu więcej mówić) słabym momencie, serwując nam przy okazji niezbyt fajnego cliffhanger’a. Na całe szczęście zostało jeszcze 30 chapterów mangi do zaadaptowania, więc jest szansa na dokończenie historii w wersji animowanej. Niecierpliwym rekomenduję przeczytanie mangi, za którą się prawdopodobnie zabiorę w niedługim czasie.
Jeśli zaś chodzi o anime, to poza zakończeniem, które jest typowym cliffhanger’em, oceniam je zdecydowanie pozytywnie i uważam, że warto je obejrzeć. Na pewno nie jest ono dla każdego, ale jeśli jesteś już zaznajomiony z takimi kategoriami jak ecchi i harem oraz lubisz je oglądać, to Shuumatsu no Harem powinno ci się spodobać. Drobna uwaga ode mnie na koniec: Nie oglądajcie przy rodzicach 😉
Artykuł powstał dzięki wsparciu na patronite.
Dziękujemy wam:
-Blagi234
Pamiętnik autora
7 marca
Podczas krótkiej rozmowy z Emperrorem na temat mojej przyszłej recenzji przyszedł mi do głowy plan napisania o czymś, czego by się raczej nikt tu nie podjął. Na szybko napisałem jakiś wstęp, który pewnie i tak ulegnie zmianie. W końcu jeszcze nie wyszły wszystkie odcinki.
12 marca
Odcinek 10 za mną. Jakoś mnie tchnęło, żeby coś z tą recenzją zrobić. Powstał tytuł, zmieniłem trochę wstęp, dodałem zwiastun i obraz wyróżniający. Reszta pozostaje na inne dni.
15 marca
Jakoś mnie natchnęło na napisanie czegoś. Tym czymś jest fragment poświęcony fabule.
21 marca
Fabuły ciąg dalszy. Niestety niedużo. Ciężko coś wymyślić. Za to zakończenie udało się napisać. Oby bez poprawek.
23 marca
Ah wena, wena. Żeby tak częściej się pojawiała. Dokończyłem część fabularną i zrobiłem krótki opis postaci.
27 marca
Chyba czas skończyć tę nierówną walkę. Zrobiłem opis dwóch najważniejszych męskich postaci i szybką korektę. Prawdopodobnie 28 marca recenzja wyjdzie na światło dzienne.