Haiyore! Nyaruko-san — zwariowany klasyk
Każdego roku w przemyśle anime tworzone są tytuły, które można określić jako dzieła szaleńca lub grupy naszprycowanych proszkami osób. Wiele z nich jest fenomenem podczas emisji, ale szybko się o nich zapomina. Istnieją jednak i takie tytuły, które stają się klasykami i pozostają w świadomości fandomu już na zawsze. Jednym z takich anime jest Haiyore! Nyaruko-san, czyli komedia „romantyczna” wyglądająca jak nieślubne dziecko Lovecrafta i Salvadora Dalego wychowywane przez Japończyków. Niech Pełzający Chaos będzie z wami, niewierni. Zapraszam do lektury.
Fabuła
Haiyore! Nyaruko-san to jedno z wielu chorych tworów powołanych do życia na ekranach przez sławne studio Xebec. Ta „romantyczna” komedia skupia się na licealiście z doskonałymi umiejętnościami posługiwania się sztućcami, który pewnego dnia zostaje zaatakowany przez potwora z kosmosu. Z opresji ratuje go pewne obce bóstwo. Jednakże los chciał, że bóstwo — swoją drogą mające niezłe kuku na muniu — zakochało się w młodzieńcu.
Normalnie pewnie byłby to powód do radości, ale niedoszła ofiara wręcz gardzi stukniętą boginią, która jednak jest niezwykle natrętna i zdeterminowana, by go w sobie rozkochać. Mimowolnie wciąga go tym samym w świat, którego dotychczas nie dostrzegał, gdzie rozmaici bogowie walczą przeciwko złym potworom, a kosmici chodzą wśród normalnych ludzi.
Anime bazuje na twórczości pewnego skromnego amerykańskiego poety nazwiskiem Lovecraft, o którym pewnie nikt z was nigdy nie słyszał. Prócz wierszy pisał też książki, z których to zaczerpnięto wiele pojawiających się w anime postaci, tyle że już po sławetnej moefikacji. W ten sposób szkaradne i przerażające mackowate bóstwa z głębin waszych najstraszliwszych koszmarów stały się słodkimi i przygłupimi dziewczynkami oraz chłopcami.
Japończycy wzięli te postacie, przemielili je i stworzyli psychozę o nieśmiertelnej sławie cieszącą się tak dużą popularnością, że dotychczas pojawiło się około pięćdziesięciu odcinków: od dwuminutowych shortów do pełnoprawnych dwunastoodcinkowych sezonów po dwadzieścia kilka minut. Jako że tytuł ten cechuje się surrealizmem i absurdem, to nie należy tu szukać fabuły i w sumie nie wiem, na co tyle piszę o czymś, co nie istnieje. Chodźmy dalej…
Postacie
Protagonistą Haiyore! Nyaruko-san jest Yasaka Mahiro, zwykły nastolatek, którego droga przecina się z samym Pełzającym Chaosem, Myśliwym Ciemności, Wielkim posłańcem i prawą ręką samej Bestii Nuklearnego Chaosu. Jednakże tutaj Nyarlathotep nazywa się Nyaruko i jest totalnie odklejona od normalności… co w sumie po namyśle nie różni się tak wiele od oryginału. Faktem pozostaje, że to zdrowo pier***nięta słodka dziewczyna z ADHD, będąca chyba wszystkimi możliwymi dere jednocześnie.
Prócz niej wśród głównych postaci znajdziemy jeszcze dwie parodie lovecraftowskich bóstw, a dokładniej dwójkę Wielkich Przedwiecznych. Pierwsza jest Cthuko, czyli japońska wersja Żyjącego Płomienia Cthughi, będąca totalną lesbijką i NEETEM prześladującą Nyaruko i pragnąca uczynić z niej swoją żonę. Drugim Hasuta, a więc Ten, którego imienia nie wolno wypowiadać, Nieopisany Hastur, który stał się femboyem.
Jako że Haiyore! Nyaruko-san to kompletny absurd, to nie radzę myśleć, jakoby można było się stąd czegoś nauczyć o dziełach Lovecrafta, chyba że ich wersji, gdyby był naszprycowany LSD. Co prawda fani jego mitologii mają szansę na rozpoznanie różnych smaczków, ale dla innych osób większość tego, co dzieje się na ekranie, nie będzie miało sensu. Nie zmienia to jednak faktu, że postacie są tak absurdalne, że często można się nieźle uśmiać.
Oprawa audiowizualna
Haiyore! Nyaruko-san wyszło w 2012 roku, przynajmniej jeśli chodzi o pierwszy prawowity sezon. Wychodziło obok Sword Art Online i w sumie niewiele odchodzi od niego jakością. Jest to ładne anime, nawet dzisiaj, a przez to, jaki absurd dzieje się na ekranie, kreska jest najmniej istotna. Na pochwałę zasługuje jednak udźwiękowienie, które jest bardzo przyjemne, a openingi doskonale uwzględniły psychozę tego tworu, zarówno w swym udźwiękowieniu, jak i tym, co dzieje się na ekranie. Gorąco polecam sprawdzić je przed oglądaniem, choć pierwszy opening ciężko znaleźć i dlatego w recenzji umieszczony został drugi.
Podsumowanie
Haiyore! Nyaruko-san to anime, które można oglądać z grupą znajomych i przyjemnie się bawić. Równie dobra zabawa może być z alkoholem lub dziewczyną, ale lepiej nie oglądać tego z rodziną. Anime nie posiada nagości i nie jest jakoś nadzwyczaj brutalne, lecz ma mnóstwo scen, które mogą zażenować i pasują do memów o wchodzeniu rodziców do pokoju w nieodpowiednim momencie. Haiyore! Nyaruko-san posiada jednak pewną poważną wadę, a mianowicie — przynajmniej moim zdaniem — każdy sezon ma inny poziom.
Zdania rabinów są podzielone, ale dla mnie najlepszy był drugi sezon, któremu dałem o dwie gwiazdki wyższą ocenę niż pierwszemu. Anime to może też zmęczyć, jeśli ogląda się je zbyt długo na jednym posiedzeniu i lepiej je dawkować, zupełnie jak psychotropy, na których zapewne zostało stworzone.
Osobiście oceniam Haiyore! Nyaruko-san jako tytuł 6/10, ale z pewnością każdy widz będzie miał zupełnie inny odbiór. Jeśli pierwszy sezon zupełnie wam nie podejdzie, to możecie rozważać zaprzestanie seansu, gdyż nie ma gwarancji, że dla was drugi sezon również będzie o wiele lepszy w odbiorze. Komu mógłbym polecić to anime? Teoretycznie każdemu, kto chce zobaczyć coś na odmóżdżenie. Haiyore! Nyaruko-san jest na tyle zwariowane, że zwyczajnie nie da się stwierdzić, komu akurat podejdzie. Sądzę jednak, że niektórzy miłośnicy twórczości Lovecrafta mogą po seansie toczyć pianę z ust i mieć myśli samobójcze, dlatego radzę im oglądać na własne ryzyko.
Polecam moje inne recenzje, przykładowo Otome Game Sekai wa Mob ni Kibishii Sekai desu lub Detroit Metal City.