Usavich — dziwnie nostalgiczna komedia

W historii powstało wiele tytułów, które można by uznać za psychiczne (nie psychodeliczne, psychiczne). Wśród nich zaszczytne miejsce piastuje Usavich, czyli prosta opowieść o dwóch przestępcach. To, co wyróżnia ten tytuł spośród wielu chorych produkcji, nie jest fakt, że to nawet nie wygląda jak anime, gdyż nie jest co nic niezwykłego, patrząc na plejadę poronionych tworów, wydanych na świat w ciągu ostatnich paru dekad, a długość.
Usavich jest trzynastoodcinkowym serialem, który doczekał się aż pięciu kontynuacji, kończąc emisję na niemal 80 odcinkach. Taka długość musi być spowodowana tym, że mamy do czynienia z arcydziełem, prawda? Nie. Ktoś miał po prostu dużo wolnego czasu i pieniędzy, jak to ma miejsce przy Yami Shibai. Jeśli pragniecie poznać szczegóły, to zapraszam do lektury.
Fabuła
Usavich jest serią sześciu niezbyt długich sezonów liczących łącznie dwie godziny materiału. Prócz nich mamy też jeden odcinek OVA, ale jest o wiele gorszy od reszty. Każdy odcinek trwa około minuty, prezentując nam sceny niczym z Jasia Fasoli. Historia zaczyna się w więzieniu, niezależnie od tego, czy oglądamy pierwszy sezon, czy wydany wiele lat później prequel.
Anime opowiada o dwóch królikach uwięzionych w sowieckim więzieniu (tak, dobrze przeczytaliście). To porąbana komedia o królikach z sowieckiego więzienia zadającymi się z nieumarłym transwestytą oraz postacią z dyskusyjnie dobrym gustem muzycznym.
Usavich nie posiada dialogów i tylko okazjonalnie tu i tam może paść jakieś słowo. Jest to tytuł skupiony na aspekcie audiowizualnym, mogący nawet być podciągany pod musical (nie żartuję). Ciężko powiedzieć coś więcej o fabule z powodu specyficznej narracji, ale każdy odcinek skupia się po prostu na życiu więźniów skazanych najprawdopodobniej na dożywocie.

Postacie
Protagonistami Usavich jest dwójka dziwnie zbudowanych królików: agresywny i groźnie wyglądający Kirenenko oraz sprytny inaczej Putin. Prócz nich mamy także dwóch bardziej nietypowych bohaterów, nawet jak na to anime: żyjącą w toalecie żabę Leningrada oraz Comăneci, czyli transseksualnego kurczaka o kształcie ugotowanego jaja. Poza wymienioną czwórką w każdym sezonie pojawiają się postaci tymczasowe, które najczęściej znikają po upływie mniej więcej trzynastu odcinków.
Postacie są dość stereotypowe, co nie jest niczym nadzwyczajnym w przypadku komedii tego typu. Putin jest idiotą wydającym się niespełna rozumu. Kirenenko za to milczący i ponury, zamieniający się w agresywnego psychopatę, kiedy coś go zdenerwuje. Transwestytę najlepiej porównać do postaci Kenny’ego z South Parku. Ginie praktycznie co odcinek, by potem powrócić do życia. Często jego śmierci są zabawne, ale nie zawsze, choć zależy to od gustu.

Oprawa audiowizualna
Usavich prezentuje się dość oryginalnie. Wszystko jest utrzymane w stylu, który nasuwa na myśl Teletubisie i inne seriale z dzieciństwa, wzbudzając dziwną nostalgię. Jest kolorowo, dziwnie i specyficznie. Ciężko przyrównać go do anime wyglądających bardziej tradycyjnie, jak Sousou no Frieren czy Kimetsu no Yaiba, ale z pewnością nie nazwałbym tego złym stylem. Grafika 3D jest w przypadku tego tytułu bardzo przyzwoicie wykonana i nie ma chyba niczego, do czego mógłbym się przyczepić.
Na pochwałę zasługuje muzyka, która gra główne (he he) skrzypce w tym anime. Każdy odcinek składa się z rozmaitych dźwięków, tworząc swego rodzaju utwór muzyczny. Nie jest to może coś, co można by zaliczyć do kultury wysokiej, ale z pewnością nie irytuje, ani nie wydaje się tandetne. Podejrzewam, że większości osób się spodoba, lecz to już dla was do zdecydowania.

Podsumowanie
Usavich jest specyficzną komedią dźwiękową wykonaną techniką 3D przywodzącą na myśl połączenie Jasia Fasoli z Teletubisiami. Odcinki są krótkie, fabuła miałka, a styl specyficzny. Humor z pewnością wszystkim nie siądzie, podobnie jak było to w moim przypadku. Czy nazwałbym Usavich złym tytułem? Nie. Pomimo spędzenia na oglądaniu tego dwóch godzin (całość dostępna jest na platformie YT), to nie czułem się znudzony i nie uważam, bym zmarnował czas. Nie oznacza to jednak, że bawiłem się dobrze. Anime zwyczajnie mnie nie wciągało, choć byłem zaciekawiony tym, w jakim kierunku potoczy się opowieść.
Osobiście oceniam Usavich jako tytuł 6/10. Poziom wydawał mi się stały we wszystkich sześciu sezonach, ale tutaj może to być spowodowane tym, że oglądałem je na jednym posiedzeniu, więc istnieje szansa, że wszystko zlało mi się w jedno. Komu mógłbym polecić to anime? Ciężko powiedzieć. Proponowałbym sprawdzić je każdemu, a przynajmniej pierwszy sezon, aby wiedzieć, czy jest to coś, na co pragniecie poświęcić nie kwadrans, a dwie godziny waszego życia. Mogę jednak zapewnić o jednym, jeśli obejrzycie Usavich, to zapewne nigdy o tym nie zapomnicie.
Polecam moje inne recenzje, przykładowo Dirty Pair lub Pui Pui Molcar.