Tsue to Tsurugi no Wistoria – szermierz w magicznym świecie
Lato roku 2024 podobno nie miało wiele nowego do zaoferowania fanom japońskiej branży rozrywkowej. Poza paroma kontynuacjami takich znanych anime jak Oshi no Ko, Kami no Tou czy NieR:Automata, sezon ten to głównie raj dla fanów komedii i romansów. Zatem dlaczego ja, zadeklarowany fan rom-comów (wystarczy spojrzeć na moją listę 30 weekendowych anime), piszę o takim anime, jakim jest Tsue to Tsurugi no Wistoria? Zrządzenie losu? Raczej świadomy wybór przycisku losuj na moim profilu AniList. W każdym razie zapraszam na polecajkę o Wistorii.
O anime w zdaniach kilku(nastu)
Wydarzenia ukazywane nam w Wistorii skupiają się głównie wokół Willa Serforta, jednego z uczniów Akademii Magicznej Regarden. Owa placówka zajmuje się szkoleniem przyszłych magów, by ci w przyszłości, dzięki odpowiednio wysokiej ilości zgromadzonych punktów, dostąpili zaszczytu dostania się do Wieży, gdzie mogą dalej się rozwijać, a; jeśli im się poszczęści; nawet zostać legendarnymi Magia Vende – magami strzegącymi pokoju. Jest to ta dłuższa droga przeznaczona dla większości osób. Oczywiście dla bardziej uzdolnionych istnieje krótsza droga; wystarczy tylko spełnić jedno z trzech wymagań: wynaleźć nowe zaklęcie, stworzyć nowy rodzaj magii albo zostać „zauważonym” przez wszędzie czających się obserwatorów Magia Vende.
Will pomimo swoich ambicji i dość dobrych wyników ma nikłe szanse na dostąpienie tego zaszczytu: „wymaxował” jedno z trzech drzewek punktowych, zabija dość potężne potwory bez większych trudności, aczkolwiek jego magia jest na poziomie zerowym, gdzie powinien to być kluczowy element, jeśli ktoś aspiruje do zostania legendarnym magiem. Powinien, bo swoich następców wybierają obecni strażnicy pokoju, a jedną z nich „przypadkowo” jest przyjaciółka z dzieciństwa i miłość Willa. To właśnie wizja spotkania z Elfarią pcha bohatera do przodu, by ten kiedyś stanął u jej boku na szczycie.
A powyższa wizja musi naprawdę silnie oddziaływać na naszego protagonistę. Jak inaczej wytłumaczyć to, że bohater wybrał powszechnie pogardzaną w tym świecie: drogę wojownika. Z bezpiecznej walki dystansowej musi wchodzić w zwarcie z przeciwnikami często kilkukrotnie od niego większymi, gdzie jeden niewłaściwy ruch oznacza pewną śmierć. Tutaj przydaje się jego nieprzeciętna inteligencja, chłonny umysł i niebywała gibkość, przy użyciu których szybko rozprawi się z każdym napotkanym wrogiem.
Podsumowanie
Zapewne większość z was spodziewałaby się jakiegoś porównania do innego anime dziejącego się również w świecie fantasy i opowiadającym o bohaterze, który nie korzysta z magii, a do tego zostało wydane wcześniej od Wistorii. Tego u mnie nie zastaniecie. MASHLE jest jednym z ponad 400 tytułów siedzących sobie grzecznie w sekcji planowanych, a ostatnio tych pozycji nie chce ubywać.
Będąc z wami szczery, muszę wspomnieć, że rzadko zdarza mi się oglądać tego typu anime, dlatego nie wiem, czy jestem odpowiednią osobą, by móc je komukolwiek polecić. Mogę tylko napisać o swoich odczuciach, a reszta zależy już od was. Tak więc w dużym skrócie: to był dość lekki i przyjemny seans, a zauważalne schematy z innych dzieł popkultury, których wolę nie wymieniać ze względu na spoilery, niezbyt mi przeszkadzały. Widać również, że pierwszy sezon to dopiero wstęp do czegoś większego, stąd też mocno ograniczyłem się w opisie fabuły. Mimo tego nie mogę się doczekać, co ciekawego przyniosą dalsze losy Willa Serforta i jego towarzyszy.
PS Tak, wiem, niezbyt oryginalny podtytuł
Tsue to Tsurugi no Wistoria na platformach: