Hyakkano — pozytywny cringe
Kimi no Koto ga Dai Dai Dai Dai Daisuki na 100-nin no Kanojo nazywane w skrócie Hyakkano jest dość specyficznym anime z końca 2023 roku, które w swym założeniu nie powinno być niczym innym, niż zwykłą średnią komedyjką. Sam podchodziłem do tytułu jak pies do jeża i choć miałem jeden spoiler dotyczący ostatniej dziewczyny, to nie wiedziałem, jak ogólnie wygląda to anime. Dlatego właśnie pewnego pięknego dnia się obudziłem i uznałem, że należy na trzeźwo zapoznać się z tym dziełem. Jak wyszło? Zapraszam na recenzję.
Fabuła
Hyakkano jest romansem w takim samym stopniu jak Frieren fantasy akcji. No niby można się zgodzić, ale je się to zupełnie inaczej, niż by się oczekiwało, a i sam tytuł stawia na coś innego. Hyakkano jest mianowicie parodią romcomów, których wysyp na rynku uświadczamy w ostatnich latach. Fakt, romcomy istnieją od wielu dekad, wystarczy przypomnieć Urusei Yatsurę czy Ranmę, które otrzymały niepotrzebne remake’i, lecz to bez znaczenia.
O czym więc jest Hyakkano? Tytuł ten skupia się na licealiście, który z powodu błędu boga miłości jest związany przeznaczeniem z setką kobiet. Brzmi nieźle, prawda? Niestety, jest haczyk. Jeśli nie uda mu się wejść w związek z jakąś z tych kobiet, to ta umrze z rozpaczy (takie jest życie). Jako że nasz protagonista jest dobrą i czułą osobą, to nie chce dopuścić, by któraś ze wspomnianych kobiet zmarła, dlatego postanawia zabawić się w playboya. Zbiera dziewczyny niczym pokemony.
Należy tu jednak zaznaczyć, że nie jest to ten typ anime, w którym co odcinek dochodzi nowa kobieta. Hyakkano postępuje względnie wolno i poświęca czas na dobre zobrazowanie charakteru danej ukochanej, zanim nie dojdzie do jej zejścia się z protagonistą. Ponadto, co pozytywnie mnie zaskoczyło, żadna dziewczyna nie jest elementem tła, tylko do samego końca pozostaje aktywną i ważną postacią dla fabuły. Fakt, fabuła to nie najsilniejszy punkt tego tytułu, ale jako że autor robi sobie jaja i bawi się schematami, to wychodzi całkiem ciekawa i zabawna historia.
Postacie
Protagonistą Hyakkano jest szesnastoletni Rentarou, który dotychczas został odrzucony sto razy. Sprawiło to, że gorąco pragnie jakiejś kobiety, ale ma pecha. Zmienia się to wraz z rozpoczęciem liceum, gdyż to właśnie od tego momentu, zdaniem boga, ma zacząć napotykać swe wybranki (The time has come…). W Hyakkano napotkamy tylko kilka dziewcząt z przyszłego haremu Rentarou (z czego jedna wydaje się lepszą wersją Komi z wyglądu i zachowania).
Dwie z nich pojawiają się na samym początku. Zowią się one Hakari i Karane. Pierwsza to napalony perwers o różowych włosach, pragnący być czochrany, całowany i ujeżdżany przez Rentarou, podczas gdy Karane jest tsundere, mającą bardzo podobne myśli. Pod pewnym względem ta dwójka w połączeniu z Rentarou przypomniały mi o Kanojo mo Kanojo, a dokładniej takie postaci, jak Naoya, Saki i Nagisa.
Wybranki Rentarou bazują na utartych schematach, ale autor bawi się nimi i sprawia, że pod wieloma względami wydają się oryginalne i ciekawe. Każda z ukazanych nam dziewcząt przypadła mi do gustu, choć jedna wydaje się lekką przesadą i dodaje do anime ważny element, który pewnie będzie obecny do samego końca: psychotropy, narkotyki i inne specyfiki. Hyakkano z pewnością momentami przesadza pod względem humoru, aczkolwiek ani razu nie miałem wrażenia, że jestem męczony przez żarty lub specjalnie produkowany cringe.
Oprawa audiowizualna
Pod względem wizualnym nie mam Hyakkano nic do zarzucenia. Anime jest wyjątkowo dopieszczone stylistycznie i ładniejsze od większości znanych mi romcomów. Poniekąd przypominało mi jakością Roshidere, aczkolwiek jeśli miałbym wybrać spośród tych dwóch to, które jest moim zdaniem ładniejsze, to bez wątpienia wskazałbym Hyakkano. W zależności od sceny kreska może ulegać niewielkim zmianom, lecz jej ogólny poziom oceniam bardzo wysoko. Szczególnie interesujące są modele i mimika postaci, jak również różne efekty pojawiające się w zabawnych scenach oraz same sceny wymienienia pierwszego spojrzenia z przyszłą wybranką.
W przypadku udźwiękowienia anime również prezentuje się znakomicie, zwłaszcza w przypadku głosów postaci. Z uwagi na różnice między dziewczętami i ich sposobem mówienia, dostajemy niezwykle satysfakcjonujący chór głosów, który dodatkowo wspomaga ścieżka dźwiękowa. Ta oczywiście jest bardzo dobra, choć z pewnością nie dorównuje wspomnianym głosom postaci oraz kresce.
Podsumowanie
Hyakkano to dla mnie kolejne wybitne anime końca 2023 roku, które idealnie pasuje do innych emitowanych wtedy anime m.in. Frieren, Ragna Crimson czy Kusuriya no Hitorigoto. Oczywiście Hyakkano nie spodoba się wszystkim, gdyż jest to komedia w bardzo mocnym tego słowa znaczeniu. Wiele osób może nie odebrać jej tak pozytywnie, jak ja, lecz uważam, że nie warto pomijać tego tytułu, zwłaszcza na rzecz innych romcomów. Sam jestem zaskoczony tym, że Hyakkano okazało się tak wybitnym widowiskiem, gdyż sądziłem, że będzie to średni tytuł do odmóżdżenia, a nie coś, przy czym będę się głośno śmiał w każdym odcinku.
Osobiście oceniam Hyakkano jako tytuł 8/10 i z pewnością jeszcze kiedyś do niego wrócę, zwłaszcza że niedługo ma wychodzić drugi sezon. Warto tu zaznaczyć, że jest problem ze znalezieniem dobrego tłumaczenia tego anime, bo z jakiegoś powodu wszyscy tłumaczyli w tym sezonie Frieren i parę innych tytułów.
Komu mógłbym polecić Hyakkano? Osobom, które lubią się pośmiać i szukają czegoś bez skomplikowanej fabuły. Prawdopodobnie dobrym wyborem byłoby sprawdzenie tego przez miłośników romcomów, jak i osoby, które muszą się odmóżdżyć. Hyakkano doskonale się sprawdzi do oglądania w gronie przyjaciół, z piwem lub bez.
Polecam moje inne recenzje, przykładowo Inu ni Nattara Suki na Hito ni Hirowareta lub Kaguya-sama wa Kokurasetei.