Chłopiec i czapla — nowe dzieło mistrza Miyazakiego
Kimitachi wa Dou Ikiru ka znane w Polsce jako Chłopiec i czapla jest najnowszym filmem Hayao Miyazakiego, słynnego reżyseria ze Studia Ghibli. Na jego premierę w polskich kinach czekały niezliczone rzesze fanów tego studia, jak również tych, którzy wcześniej nie mieli styczności z twórczością owego reżysera. Jak wypadł więc Kimitachi wa Dou Ikiru ka? Zapraszam na lekturę.
Fabuła
Kimitachi wa Dou Ikiru ka jest dziełem z podgatunku urban fantasy. Podobnie jak Spirited Away ma miejsce w Japonii, a dokładniej za czasów II wojny światowej. Opowiada historię młodego chłopca, który w wyniku pożaru szpitala stracił swoją matkę, a następnie został zmuszony do przeprowadzki z ojcem na wieś. Zamieszkuje tam jego ciotka, która wraz ze śmiercią swojej siostry poniekąd zajęła jej miejsce jako nowa matka dla protagonisty.
Wielki dwór, w którym zamieszkał nasz bohater, jest pełen staruszek i starców, którzy usługują jego ciotce, pani domu. To jednak nie wszystko, gdyż w pobliżu zamieszkuje czapla siwa, która zachowuje się bardzo dziwnie i jak się szybko okazuje, jest istotą nadnaturalną. Ciężko jest napisać coś więcej bez spoilerowania, lecz podobnie jak w Spirited Away mamy do czynienia z innym światem, który za sprawą pewnego miejsca jest powiązany ze światem rzeczywistym.
Kimitachi wa Dou Ikiru ka to film skupiający się na tematyce straty, akceptacji i dorastania, jak również zmian, jakie zachodzą w naszym życiu. Protagonista, poszkodowany przez los, przez cały film zmaga się z własną duszą i przechodzi zmiany, które mają wpłynąć na jego dalsze życie. Jest to anime bardzo filozoficzne, jednak z pewnością nie należy do najlepszych tego typu dzieł, jakie widziałem.
Postacie
Protagonistą Kimitachi wa Dou Ikiru ka jest młody chłopak imieniem Mahito, który, jak już wspomniałem, utracił niedawno swoją matkę. Jego ojciec, Shouichi, opuścił wraz z nim dotychczasowe miejsce zamieszkania, by zamieszkać z Natsuko, ciotką Mahito i nową żoną Shouichiego, będącą przy okazji w ciąży.
W nowym domu Mahito spotyka, prócz swej ciotki, wiele pracujących tam starców oraz tajemniczą istotę udająca czaplę siwą. Owa czapla z jakiegoś powodu jest zainteresowana Mahito, a dokładniej skrywaną w jego krwi tajemniczą siłą. W wyniku działań czapli dochodzi do splątania losów tej dwójki i wyruszenie na pełną przygód i niebezpieczeństw podróż w celu odnalezienia… a to już sami zobaczycie.
Oprawa audiowizualna
Jak przystało na film Studia Ghibli, Kimitachi wa Dou Ikiru ka prezentuje się fenomenalnie, zarówno pod względem animacji, jak i udźwiękowienia. Film bardzo przypomina stylem inne dzieła Miyazakiego, m.in. wspominany parokrotnie Spirited Away, lecz korzysta z nowszych technologii.
Kimitachi wa Dou Ikiru ka jest idealnym przykładem, jaki poziom animacji mogą osiągnąć współcześni japońscy mistrzowie, jeśli tylko jest dostatecznie dużo umiejętności, chęci i pieniędzy. Moim zdaniem w filmie nie ma nawet sekundy brzydkiej animacji, podobnie jak nie uświadczyłem niepasującej muzyki lub złych dialogów.
Podsumowanie
Kimitachi wa Dou Ikiru ka jest bez wątpienia filmem Studia Ghibli, zarówno tematycznie, jak i jakościowo. Pod względem audiowizualnym, jak i przesłania, nie mam nic temu filmowi do zarzucenia, jednak nie jest to dzieło idealne. Film podzielił fanów: jedni uznają go za najgorsze dzieło Miyazakiego, a inni za jeden z lepszych filmów, choć nie najlepszy. Ja znajduję się raczej w tej drugiej grupie.
Jest to wciąż świetny film, jednak wyraźnie gorszy od wspomnianego Spirited Away czy Księżniczki Mononoke. Z jakiegoś też powodu, o ile film oglądało się świetnie, to momentami odrobinę przynudzał, choć zapewne każdy z was będzie miał o tym filmie inne odczucia. Nie jestem też w pełni usatysfakcjonowany zakończeniem, które mimo bycia dobrym zwieńczeniem tego filmu, to jednak pozostawiło jakiś niedosyt.
Osobiście oceniam Kimitachi wa Dou Ikiru ka jako film 8/10, choć niewiele brakowało, bym dał niższą ocenę. Jest to dzieło przeznaczone dla wszystkich grup wiekowych i każdy może go obejrzeć, lecz mam wrażenie, że bardziej spodoba się dzieciom niż dorosłym widzom. Wątpię jednak, by ktokolwiek był zawiedziony seansem, bo wciąż jest to świetny film, nawet jeśli określimy go mianem najgorszego z grupy arcydzieł. Oczywiście nie uważałbym też tego za opus magnum Miyazakiego, nawet jeśli było tak reklamowane.
Polecam moje inne recenzje, przykładowo Tokyo Godfathers lub Tower of God.