Cheat Kusushi no Slow Life: Isekai ni Tsukurou Drugstore — tytuł na prochach dla zjaranych widzów
Cheat Kusushi no Slow Life: Isekai ni Tsukurou Drugstore, w skrócie: Drugstore… eh… Czy oglądaliście kiedyś anime tak złe, że mieliście ochotę pozbawić się zmysłu wzroku i słuchu? Ja miałem tak już z paroma tytułami. Są one dziełami tak złymi, że pod pewnymi względami wydają się interesujące i ciekawe. Nie jest to zło, które oceniłoby się jako 1/10 i jednoznacznie określiło ścierwem, lecz czymś, co niektórym może się podobać, lecz dla ciebie było czystym cierpieniem.
Dla przykładu słuchacie ze znajomym muzyki. Kolega słyszy miły utwór wykonany przez sławnego skrzypka, podczas gdy wy słyszycie, jak ktoś drapie pazurami po tablicy. Tym dla mnie było te anime, więc jeśli się wam podobało, to nie wiem, czy powinniście czytać tę recenzję. Natomiast ci z was, którzy wolą nie przechodzić podobnych męk, to być może dzięki tym wypocinom uda się wam uniknąć tego strasznego losu, w jaki ja się wpakowałem, oglądając Drugstore.
Fabuła
Drugstore jest isekaiem. Eh… here we go again. Od nowa. Drugstore jest isekaiem, który śledzi losy trójki osób: przeniesionego z Ziemi ciemnowłosego pracownika korporacji (klasyczny korposzczur) o specjalnych OP umiejętnościach, blondynki oraz przygłupiej dziewczyny z psimi uszami do złudzenia przypominającej klasycznego fenrira. Wspólnie prowadzą sklep z procha… sklep z lekami i różnymi podejrzanymi maściami.
Dlaczego? Otóż nasz protagonista ma umiejętność pozwalającą mu tworzyć leki, więc buduje sobie dom i zakłada aptekę, przy okazji przygarniając fenrira. Drugstore skupia się na ich codziennym życiu i pomaganiu innym przez sprzedawanie im leków. Tak, to takie gorsze Shin no Nakama i to pod każdym k#### względem.
Dlaczego osobiście nienawidzę tego anime? Nie z powodu braku ciekawej fabuły, nie z powodu powodującej próchnicę słodyczy, ani nie z powodu postaci. Zwyczajnie te anime zszargało moje nerwy jedną prostą rzeczą. Za każdym razem, jak protagonista przygotowuje prochy, to zaczyna śpiewać, a wszyscy tańczą, co przypomina jakieś terroryzujące dzieci bajeczki od Nickelodeon. Jest to tak złe i denerwujące pod niemalże każdym względem, że do pełni zła brakowało tylko śmiechów Teletubisiów. Zresztą w pewnym momencie miałem jakieś flashbacki z Teletubisiów. Przypadek? Nie sądzę…
A właśnie, jedna ostatnia rzecz. Drugstore jest trochę irytujący na początku, gdyż pierwszy odcinek nie jest pierwszym odcinkiem. Prawdziwy pierwszy odcinek, w którym przybywa do tego świata i spotyka fenrira, ma miejsce w ostatnim odcinku jako retrospekcje, podczas gdy pierwszy odcinek dzieje się już jakiś czas po jego przybyciu do tego świata i pokazuje dokładnie, co nas czeka przez resztę tego tytułu.
Postacie
Protagonistą Drugstore jest Kirio Reiji. Miły do szpiku kości pracownik jakiejś korporacji z Ziemi, który momentalnie odnajduje się w tym świecie fantasy i jest na tyle potężny, że ma gdzieś walkę ze złem i zamiast tego pragnie życia w ciszy i spokoju, pomagając ludziom choćby za darmo. Szybko po przybyciu znajduje fenrira (nazwa nie pada w anime, ale wygląda jak fenrir, więc nazywam ją fenrir), który zamienia się w loli cierpiącą na ADHD o imieniu Noela.
Prócz niej mamy też blond ducha, którego protagonista zatrzymuje w swoim domu i zachęca do pracy dla niego. Oczywiście tytuł ten zawiera antagonistów oraz liczne postaci poboczne, lecz chyba każdy już się domyśla, że wszyscy są weseli i przyjaźni wobec siebie, gdy pojawia się nasz protagonista. Przypomina to Leadale no Daichi nite lub Slime Taoshite 300-nen, lecz o wiele gorzej wykonane.
Oprawa audiowizualna
Drugstore jest niezwykle cukierkowy i uroczy, co może zawdzięczać temu, że powstało w 2021 roku. Niestety jednocześnie wydaje się bardzo generyczne, a design postaci nie powala i nie ma nic oryginalnego. Znacznie gorzej jest z udźwiękowieniem, gdyż o ile większość utworów i dźwięków jest w porządku, to wstępował we mnie Szatan, gdy po raz kolejny odpalała się muzyczka podczas tworzenia leków. Nawet po trzech latach wciąż mam to z tyłu głowy i niezwykle mnie to irytuje.
Podsumowanie
Drugstore to generyczne przesłodzone fantasy nieposiadające ciekawych postaci czy fabuły, robione przy użyciu rozmaitych schematów i stereotypów. Przypomina to tworzenie Atomówek, tylko tu zabrakło tajemniczego składnika X, który sprawiłby, że ten tytuł byłby przyjemny do oglądania. Nie skłamałbym, jakbym powiedział, że to z pewnością jeden z trzech najgorszych isekai, jakie widziałem, a mam ich na koncie kilkadziesiąt, jeśli nie ponad setkę.
Osobiście oceniam Drugstore jako tytuł 4/10 i to tylko dlatego, że nie było zupełnie złe. Ocenę obniżyła o stopień ta irytująca melodia, o której już parokrotnie wspominałem. Jeśli komuś ona nie będzie przeszkadzać, to może odebrać te anime o wiele lepiej. Pragnę tu zaznaczyć, że nie mam nic przeciwko dziwacznym isekai bez fabuły, w końcu podobało mi się Hataage! Kemono Michi, lecz tutaj zwyczajnie się nudziłem.
Komu mógłbym polecieć te anime? Fanom isekaiów, bo ciekawi mnie ich reakcja. Nie sądzę, by ktokolwiek inny miał powód, by zapoznawać się z tym tytułem. Zachęcam do dzielenia się waszymi odczuciami w komentarzach.
Polecam moje inne recenzje, przykładowo Isekai wa Smartphone wo Tomoni lub Grancrest Senki.