Otome wa Boku ni Koishiteru – jak zostać księżniczką wbrew własnym chromosomom

Wszystkie anime są unikalne i potrafią zaskakiwać. Raz dają nam opowieści o walczących mechach, a innym razem o magicznych dziewczynach, które w imię Księżyca walczą o miłość i sprawiedliwość. Ale czasami pojawia się tytuł, który mówi: „Ej, a może wrzućmy biednego chłopaka w sukienkę, wsadźmy go do szkoły katolickiej pełnej dziewoi i zobaczmy, co się stanie.”.
Właśnie taką perełką jest Otome wa Boku ni Koishiteru – anime, które udowadnia, że życie szkolne potrafi być trudniejsze od każdej shounenowej bitwy, a hormony nastolatek to przeciwnik potężniejszy niż niejeden demon lub nasz redaktor, który wyciska z nas siódme 😰 <gdybyście jeszcze coś pisali – przyp. redaktora>.
To, że bohater musi nosić spódniczkę, jest jego najmniejszym problemem. Niech cię nie zwiedzie różowa oprawa i chichotliwe bohaterki – w głębi to historia o tożsamości, akceptacji i walce o miejsce w świecie. Otome wa Boku ni Koishiteru łączy w sobie dramat, romans, sporą dawkę komedii i oczywiście — solidną porcję fan serwisu.
Fabuła w skrócie
Mizuho Miyanokouji, główny bohater, to chłopak o dość niezwykłej urodzie. Cytując klasyka: twarz to mu chyba Michał Anioł dłutem haratał. Był „zbyt ładny” na tyle, że gdyby ktoś przypadkiem pomylił go z dziewczyną – to nie miałby mu tego za złe. Zresztą szybko okazuje się, że im więcej osób się pomyli, tym lepiej dla niego. Po śmierci dziadka okazuje się, że testament stawia przed Mizuho dziwaczny warunek: aby odziedziczyć majątek, musi uczęszczać do prestiżowej szkoły… dla dziewcząt.
Rozwiązanie? Spódniczka, subtelny makijaż i „magiczna transformacja” w księżniczkę szkoły. Tak rozpoczyna się historia, w której nasz protagonista musi nie tylko ukrywać swoją tożsamość i klejnoty pod kiecką, ale też radzić sobie z gronem koleżanek, nastoletnimi emocjami i własnymi rozterkami.
Dlaczego to anime jest wyjątkowe?
- Temat przewodni – cross-dressing (czynność polegająca na noszeniu odzieży i akcesoriów tradycyjnie kojarzonych z płcią przeciwną w danym społeczeństwie) w anime to nie nowość, ale rzadko jest on fundamentem całej fabuły. Tutaj to sedno historii, które prowadzi do wielu zabawnych, ale też refleksyjnych sytuacji.
- Kontrast humoru i odrobiny dramatu – anime ma tyle scen komediowych, gdzie główny bohater ma dość często zagwozdkę, jak do cholery do tego doszło, jednocześnie zamartwiając się tym, czy ktoś go zdemaskuje.
- Postacie – to zdecydowanie siła tej produkcji. Nie tylko bohater, ale też każda bohaterka reprezentuje różne charaktery, ale jednocześnie jest czymś więcej niż tylko kliszą.
- Fan serwis z przymrużeniem oka – tak, jest. Ale często bardziej bawi, niż wywołuje poczucie zażenowania.
Postacie
Żeby nie było wątpliwości – oto najważniejsi gracze w tej szkolnej dramie, opisani po kolei:
1. Mizuho Miyanokouji – nasz „księżniczko-bohater”

- Chłopak, który zostaje zmuszony do przyjęcia tożsamości dziewczyny.
- Piękny do bólu – wygląd idealnej licealistki, głos anioła i wdzięk, którego nie powstydziłaby się niejedna idolka z plakatu.
- Choć na początku traktuje całą sytuację jak farsę, szybko odkrywa, że bycie „księżniczką” to także odpowiedzialność – musi wspierać koleżanki, doradzać im i jednocześnie dusić w sobie męskie hormony. (Ciekawe, czy wy byście dali radę przeżyć to, co nasz bohater).
- Jego największym dramatem jest balansowanie między uczuciem a sekretem – bo jak się zakochać, nie zdradzając, że wcale nie jest się tym, za kogo się podaje?
2. Mariya Mikado – przyjaciółka z dzieciństwa

- Zna Mizuho od dziecka, więc jako jedna z nielicznych zna jego sekret.
- Inteligentna, sprytna i pełna energii – ale też skłonna do zazdrości.
- Typowa „tsundere”: co innego mówi, co innego myśli, co innego robi.
- Jej zadaniem jest zarówno wspieranie Mizuho, jak i utrudnianie mu życia swoją emocjonalnością.
3. Takako Itsukushima – przewodnicząca rady uczniowskiej

- Przewodnicząca rady uczniowskiej.
- Ambitna, poważna i często nieco sztywna.
- Na początku traktuje nową „uczennicę” z rezerwą, a nawet podejrzliwością.
- Reprezentuje typ „rywalki”, ale z czasem jej relacja z Mizuho się komplikuje – mieszają się w niej zazdrość, respekt i rosnące uczucie.
- Świetny przykład postaci, która z czasem staje się bardziej ludzka.
4. Kana Suoin – nieśmiała dusza

- Niezdarna, urocza i trochę roztrzepana dziewczyna.
- Często wpadała w kłopoty przez swoją niezdarność, ale to właśnie dodawało jej wdzięku.
- Szybko zaprzyjaźniła się z Mizuho i aktywnie mu pomagała, nawet jeśli nie zawsze zdawała sobie sprawę z całej prawdy.
- Wnosiła lekkość i radość do fabuły, kontrastując z poważniejszymi wątkami.
5. Yukari Kamioka – rozbawiaczka grupy

- Energiczna, zawsze uśmiechnięta, rozładowuje napięcie swoim humorem.
- Nie jest kluczową postacią fabularną, ale jej obecność sprawia, że atmosfera nie tonie w zbyt dużym dramacie.
- Typowa „zabawna dziewczyna robiąca za przerywnik”, ale w dobrym tego znaczeniu – przypomina, że to jednak komedia szkolna.
6. Hisako Kajiura – głos rozsądku

- Nauczycielka oraz opiekunka w akademiku.
- Jedna z niewielu dorosłych postaci w anime.
- Spokojna, dojrzała i opiekuńcza – pełni rolę przewodniczki dla dziewcząt i samego Mizuho.
- Działa jako głos rozsądku, nie angażując się w romantyczne perypetie uczennic.
- Jej zadaniem jest pilnowanie porządku, ale jednocześnie jest wyrozumiała i często przymyka oko na wybryki bohaterek.
7. Shion Juujou – melancholijna dusza

- Chorowita, spokojna i niezwykle delikatna uczennica.
- Jej zdrowie było poważnie osłabione, co sprawiało, że wiele czasu spędzała w izolacji.
- Mimo swojej sytuacji, była mądra i dojrzała emocjonalnie, stanowiąc wsparcie dla innych.
- Jej wątek wnosił do anime powagę i nutę melancholii – symbolizowała kruchość życia i ulotność młodości.
Humor a powaga – mieszanka wybuchowa
Największą zaletą Otome wa Boku ni Koishiteru jest to, że nigdy nie pozwala ci zapomnieć, że to anime balansuje na granicy absurdu. Sytuacje, w których Mizuho niemal wpada w kłopoty (np. przebieralnia, kąpiel, szkolne wydarzenie), potrafią bawić do łez.
Jednak gdy najmniej się tego spodziewasz, anime wali prosto w serce – porusza temat samotności, oczekiwań społecznych, trudności w odnalezieniu własnego „ja”. To sprawia, że Otome wa Boku ni Koishiteru nie jest tylko kolejną komedią romantyczną, ale czymś więcej.
Dlaczego warto?
- Jeśli lubisz anime o szkolnych romansach, ale masz ochotę na coś nietypowego i zabawnego – ten tytuł jest dla ciebie.
- Jeśli chcesz się pośmiać, a jednocześnie czasami westchnąć nad losem bohaterów – znajdziesz tu jedno i drugie.
- A jeśli interesują cię historie o tożsamości, maskach i presji społecznej – Otome wa Boku ni Koishiteru daje ci to wszystko w pakiecie; owiniętym w kokardkę i podsypanym sporą dawką ecchi.
Podsumowanie
Otome wa Boku ni Koishiteru to anime, które z twojego mózgu robi watę cukrową, z serca trampolinę, a z hormonów orkiestrę dętą na kacu. Zaczynasz od niewinnego „o, fajna komedia”, a pięć minut później zastanawiasz się, czy przypadkiem nie masz ochoty samemu kupić sukienki i zobaczyć, czy też ci będzie tak do twarzy.
To historia chłopaka, który w imię fabuły zakłada szkolny mundurek dziewczęcy i BAM! – nagle staje się królową balu. Nie, serio. Koleżanki mdleją z zachwytu, przyjaciele z dzieciństwa dostają amnezji emocjonalnej, a przewodnicząca rady uczniowskiej ma takie „to nie tak, że mi się podoba… ale podoba mi się”. Krótko mówiąc – hormonowy armagedon.
Czy to anime jest dla każdego? No pewnie, że nie! Twoja ciocia Grażyna dostanie ataku świętoszkowatego szału, a wujek Janusz, zamiast oglądać, będzie powtarzał „za moich czasów to chłopaki grali w piłkę, a nie w falbankach”. ALE! Jeśli jesteś gotowy na komedię, która robi z ciebie shake’a z emocji: pół śmiechu, pół łez, szczypta wstydu i łyżeczka refleksji – to wejdź w to bez gadania.
Moja ocena Otome wa Boku ni Koishiteru? Solidne 7,5/10.
Dlaczego nie 10? Bo żeby dać 10, anime musiałoby robić pranie, gotować i jeszcze podsuwać popcorn w trakcie seansu.
Dlaczego nie 5? Bo 5 to daję tylko produkcjom, które są tak nijakie, że nawet pilot od telewizora zasypia w trakcie.
7,5 oznacza, że:
- Śmiałem się (czasem do bólu brzucha).
- Wzruszyłem się (ale tak w stylu „jedna łezka, żeby nikt nie widział”).
- Zastanowiłem się nad życiem [dokładnie 3 sekundy, potem scroll w telefonie (i szukałem kiecki dla redaktora <nie, dziękuję>)].
To anime to taki kumpel, który jest spoko, zabierzesz go na imprezę, ale nie oddasz mu kluczy od auta. Bawi, zaskakuje, czasem zawstydza – i właśnie za to należy mu się te 7,5.
Dlatego zapraszam do NAS na seans.