Buyfag – jak kolekcjonować i nie dać się oskalpować. Poziom początkujący.
Buyfag – termin, który mógłby się wydawać się dyskryminujący i obraźliwy. Jak to jednak bywa z kulturą Internetu, już dawno zmienił swoje znaczenie i obecnie jest stosowany raczej jako sarkastyczne i żartobliwe określenie na kogoś, kto połknął bakcyla kolekcjonerstwa.
Zapewne większość z was chciałaby mieć na własność jakiś przedmiot związany z ulubioną serią – może figurkę albo coś mniejszego – jednakże dostępność tego typu dóbr na rynku rodzimym jest stosunkowo ograniczona. W sklepach asortyment najczęściej jest ograniczony do największych i najpopularniejszych serii (i na ogół nowych mang/anime), a wystawcy na konwentach często liczą sobie stawkę premium. Czy w takiej sytuacji nie pozostaje nic, tylko się poddać? Niekoniecznie. Samodzielne sprowadzenie przedmiotu kolekcjonerskiego bezpośrednio z Japonii nigdy nie było prostsze niż dziś. W tym tekście znajdziesz absolutne podstawy samodzielnego importowania dóbr kolekcjonerskich oraz bezpieczne kierunki, skąd możesz takowe pozyskać.
Złote zasady:
- NIE PODEJMUJ DECYZJI POD WPŁYWEM IMPULSU: TO DROGA DO ŻALU LUB BLACKLISTY.
- Nie preorderuj rzeczy, na które cię nie stać.
- W przypadku modelu preorderów i naprawdę dobrze rozbudowanego rynku z drugiej ręki nie ma sensu popadać w FOMO. (Jakieś piętnaście lat temu bardzo chciałem jedną Mecha Musume, ale byłem bez grosza. Kupiłem ją z w 2022 roku, tyle że przez rok musiałem jej szukać po różnych miejscach.)
- Nigdy, ale to nigdy nie bierz przesyłki nierejestrowanej, chyba że lubisz ryzyko i przykre niespodzianki. Zamiast żyć na krawędzi często lepiej już dopłacić ten tysiąc jenów (ok. 30 zł) i mieć pewność, że warta kilkaset złotych przesyłka na pewno do nas dotrze.
- EMS (opcje przesyłki firmą kurierską) nie jest najczęściej wart swojej ceny. Lepiej spokojnie poczekać te dwa lub trzy tygodnie i zapłacić 50% kosztu wysyłki.
- Sekcja towarów używanych w przypadku Amiami jest naprawdę spoko. Mają w miarę szeroki wybór, natomiast ocena ich „zużycia” jest do bólu japońska (litera B oznacza najczęściej, że ktoś kiedyś otworzył pudełko i śmiał skierować swój oddech w stronę przedmiotu).
- W większości sklepów do zamówień dołączane są niewielkie bonusy – w przypadku Amiami są to karty pamiątkowe (zmieniane co kilka miesięcy, niektórzy dodatkowo je kolekcjonują), natomiast Playasia dołącza naklejki ze swoimi maskotkami (Obake Pam i Aka Mana).
- Japońskie sklepy mają wyjątkowo dobre relacje z producentami. Często można znaleźć promocje, gdzie sklep otrzymuje pewien bonus dołączony do produktu na wyłączność (niewielki np. jakieś małe akcesorium).
- Najczęściej pewnie będziesz korzystać z Paypala. Jest to stosunkowo dobre rozwiązanie (nie ma problemów z kartą, wystarczy konto, z którego Paypal można zasilić gotówką), ale ma zasadniczo jeden minus – kurs wymiany jena na złotówkę nie jest na Paypalu najlepszy. Jeśli masz pod Paypala podpiętą swoją kartę, to jest nawet łatwiej. Nie musisz nic nigdzie przelewać, Paypal sam ściągnie płatność.
Gdzie kupować:
Amiami – sklep ulokowany w Tokio (mają fizyczne placówki, które można odwiedzić). Oficjalnie przeznaczony dla Japończyków (wszystkie ceny są podane w jenach), ale prowadzi też sprzedaż wysyłkową na cały świat. Asortyment jest niezwykle szeroki: od figurek przez lalki, modele do składania, licencjonowane kubki i przypinki po muzykę i gry. Sprzedaż jest najczęściej prowadzona w modelu preorderu. W przypadku Japonii to słowo oznacza coś stosunkowo innego niż na zachodzie. O ile na terenie Europy czy Ameryki jest to najczęściej sposób na naiwniaka (bo twój preorder nic nie znaczy, towar w 90% i tak będzie łatwo dostępny), tak w Japonii jest traktowany poważniej.
Konsument japoński – a już szczególnie konsument dóbr hobbystycznych – kocha poczucie elitarności i ekskluzywności. Figurki/modele/lalki/itp. są wytwarzane w stosunkowo małych limitowanych nakładach z bardzo niską szansą na „dodruk”. Sklepy takie jak Amiami zbierają preordery do określonego momentu, a następnie składają zamówienie bezpośrednio u producenta (zwykle na liczbę preorderów plus kilka sztuk więcej – żelazny zapas na wypadek wad fabrycznych i zgubionych paczek oraz na handel). Tym samym wcześniejsza rezerwacja to jedyny sposób, aby mieć pewność, że upatrzoną rzecz się dostanie.
W przypadku Amiami za zamówienie nie płaci się z góry, a dopiero wtedy, gdy towar znajdzie się w sklepie (dla każdego zamówienia indywidualnie wyceniają koszt wysyłki). Jeśli zamówi się produkt z rocznym wyprzedzeniem, to trzeba mieć na względzie, że za dwanaście miesięcy zapewne przyjdzie e-mail od Amiami z prośbą o zapłatę. Ten model biznesowy ma jedną wadę (dla nierzetelnego kupującego) – Amiami nie toleruje niedotrzymania umowy po stronie kupującego. Krzywo też patrzą na jakiekolwiek anulowanie preorderu (choć podobno są w tej materii już nieco mniej gwałtowni niż 15 lat temu).
W przypadku niedotrzymania umowy i nieopłacenie zamówienia należy liczyć się z blacklistowaniem – konto zostaje zbanowane (ma do tego prowadzić też kilka anulowanych preorderów), przy czym ban ma dotyczyć także adresu kupującego, więc multikonta raczej nie pomogą. Sama zapłata jest za to wyjątkowo prosta – całość odbywa się poprzez stronę sklepu oraz honorowany przez Amiami Paypal.
Dodać należy, że Amiami wysyła przedmioty niesamowicie starannie i ostrożnie zapakowane; aż za starannie (duża ilość wypełniacza w pudle, pudełko znacznie większe od samego przedmiotu), co przekłada się na nieco wyższe ceny wysyłki niż u konkurencji. Ostatnio też nieco bardziej się umiędzynarodowili: ich customer service w końcu jakkolwiek włada językiem angielskim. Jeśli w jakimś miejscu przy jakimś produkcie zobaczysz „For Sale in Japan only”, nie znaczy to zupełnie nic. I tak wyślą.
UWAGA: wszystkie ceny są podane bez podatku VAT, który po uszczelnieniu polskiego handlu z Azją na 99% zostanie naliczony po wizycie w urzędzie celnym (opłata do uregulowania na poczcie bądź u listonosza. Jeszcze piętnaście lat temu zupełną loterią było, czy za przedmiot kolekcjonerski zostanie naliczony VAT).
Playasia – najlepszy adres, jeśli szukasz wschodnich gier. Zamiast bazować głównie na preorderach, osoby zarządzające sklepem w miarę możliwości starają się utrzymywać przedmioty na stanie; jest to dobre miejsce na „drugą szansę”, gdy przegapiło się preorder na Amiami (jednak na ogół mają nieco wyższe ceny). Playasia oferuje też darmową wysyłkę od ok. 430 zł. Jest to przydatne, jeśli planuje się własny gigantyczny zakup lub na zamówienie zrzuca się parę osób. Playasia nalicza także VAT już przy zakupie, co oznacza zdecydowanie mniejsze cierpienie na poczcie.
Głównym produktem oferowanym na platformie są gry (nazwa zobowiązuje); figurki i przedmioty kolekcjonerskie oferowane są niejako „przy okazji”. Można zadać sobie pytanie – po co komu japońska gra? Już spieszę z odpowiedzią. Konsument japoński nie lubi dystrybucji cyfrowej, za to lubi, jak gra jest na kartridżu, czy płycie. Tym samym Azja otrzymuje wydania fizyczne gier, które na zachodzie wychodzą tylko cyfrowo lub wydawane są w ograniczonym nakładzie przez firmy typu Limited Run.
Co z językiem? Większość tytułów, szczególnie tych dużych, jest multilanguage, nawet małe produkcje (z tytułami w znakach) też najczęściej mają już na pokładzie język angielski. Zresztą Playasia w przypadku każdego produktu informuje, jakie języki obsługuje gra.
System opłat jest wyjątkowo rozbudowany – sklep akceptuje karty, Paypal, a nawet możliwość płatności niektórymi kryptowalutami. W przeciwieństwie do Amiami tu za produkt płaci się z góry.
Hobby Link Japan – dość leciwy sklep (założony w 1995 roku) koncentrujący się na figurkach. Swój magazyn i biuro mają w prefekturze Tochigi. Podobno są dość łagodni w przypadku odwoływania preorderów (nie robią problemów, gdy się odwołuje przed otrzymaniem maila z prośbą o zapłatę). Umożliwiają łączenie kilku zamówień w jedno (nawet takich złożonych w przeciągu kilku miesięcy), aby obniżyć koszty wysyłki. Płatność: Paypal, karta. Należy mieć na względzie, że mają kiepski przelicznik jenów na inne waluty – zawsze używaj ceny w jenach, inaczej wartość będzie zawyżona o około 20%. Z tego, co słyszałem, dość bezpiecznie opakowują zamówione produkty. Osobiście nigdy nie korzystałem, ale cieszą się dość dobrą opinią w środowisku kolekcjonerów.
A co, jeśli poszukiwane przez ciebie, czytelniku, produkty ukazały się kilka/kilkadziesiąt lat temu, jeśli jesteś zainteresowany dōjinami czy towarami dostępnymi tylko na Comiketcie i podobnych imprezach, jeśli szukasz dodatków, które dostępne były tylko w jednej sieci handlowej przez tydzień (jak pisałem, japoński konsument uwielbia ekskluzywność)? Czy jesteś na straconej pozycji? Nie. Ale to już wyższy poziom zbieractwa.