Nazo no Kanojo X – tajemnicza więź
Wstęp
Prawdopodobnie w każdym języku występują homonimy: słowa, które pomimo identycznej wymowy lub pisowni oznaczają zupełnie różne rzeczy. W języku polskim takimi słowami są np. zamek, babka, piłka czy więzy. Skupimy się tutaj na ostatnim słowie. Każdego z nas coś wiąże: państwo, rodzina, praca, znajomi, rzeczy, a może nawet jakaś gruba lina na sesji BDSM. Ale żadna z wyżej wymienionych rzeczy nie może się równać z miłością. Właśnie o takiej więzi opowiada Nazo no Kanojo X – więzi dwójki osób połączonej miłością do… śliny? Nie do końca, ale aby dowiedzieć się więcej, zapraszam was na dalszą część mojej polecajki.
O anime w zdaniach kilku(nastu)
Poznajcie Mikoto Urabe, dziewczynę, która przeniosła się do klasy 2-A. Zdystansowana, spokojna, cicha osóbka, która już pierwszego dnia zostaje uznana za klasowe dziwadło przez niespodziewany atak śmiechu. Nie przeszkadza to Urabe, gdyż i tak nie miała zamiaru się z nikim kolegować, a dzięki łatce wariatki ma święty spokój i może nieskrępowanie spać sobie na przerwach między zajęciami. Któregoś dnia dziewczyna przysnęła na tyle, że prawie wszyscy zdołali już wyjść z klasy. Budzi ją dopiero chłopak z ławki obok, Akira Tsubaki, a widząc pozostawianą przez Urabe ślinę, postanawia jej spróbować, nie wiedząc o tym, że w ten sposób związał się z tajemniczą dziewczyną. Chwila, chwila! Chłop wziął ślinę jakiejś laski i nawiązała się między nimi więź? O czym ty pier***isz chłopie?!
Słodka ślina Urabe zadziałała na Tsubakiego jak narkotyk. Po dwóch tygodniach pojawił się u niego zespół odstawienny i od tej pory musi regularnie przyjmować od dziewczyny dawkę jej śliny. Tylko ta ślina nie jest zwyczajna. Dzięki ślinie, jej smakowi oraz więzi, jaka jest między bohaterami, mogą dzielić między sobą swoje obecne uczucia i stan fizyczny bez potrzeby wypowiadania ani jednego słowa. Serce bije ci szybciej w pobliżu drugiej osoby, ale nie chcesz tego mówić? Daj jej ślinę, a jej serce też zacznie szybciej bić. Masz ranę, bo się wyrżnąłeś na prostej drodze? Nie dawaj swojej śliny, bo tamta osoba też będzie miała w tym miejscu ranę.
Dziwna forma komunikacji, ale ma swój urok. Tylko nie myślcie sobie, że bohaterowie liżą się non stop. W tym aspekcie Nazo no Kanojo X jest bardzo zachowawcze. Niby Tsubaki i Urabe są parą, lecz to głównie Urabe nadaje tempo rozwoju ich związku. Nieśpieszne, zachowawcze, podobnie jak to było w omawianym kiedyś przeze mnie Chuunibyou demo Koi ga Shitai. A gdyby chłop się zapędził, to przychodzą na ratunek „majtkowe nożyczki”, którymi włada dziewczyna.
Podsumowanie
Czym jest Nazo no Kanojo X? Historią dwójki osób, których połączyło coś więcej i dzięki swojej nietypowej więzi poznają siebie nawzajem. Względnie spokojnie, lecz jak powszechnie wiadomo, życie jest nieprzewidywalne i potrafi w najmniej odpowiednim momencie wyciąć nam jakiś numer. Bohaterowie nie obrażają się na siebie, a wręcz przeciwnie: wyciągają wnioski, rozwijają swoją relację, lepiej siebie rozumieją i w końcu zasługują na miano pary, mimo że ani razu się nie pocałowali. Mały spoiler.
Oczywiście w trakcie fabuły przewijają się inne postacie, które potrafią namieszać w związku dwójki bohaterów, lecz nie mam zamiaru ich tu omawiać. Głównym kąskiem Nazo no Kanojo X jest więź między Urabe i Tsubakim. Powalona więź, trzymająca się początkowo tylko na ślinę, aby z czasem zmienić się w odwzajemnione uczucie, które odmieniło ich dotychczas nudne życie. Podsumowując: bardzo przyjemny, lekko zboczony romans, który wyjątkowo wciąga. Szkoda tylko, że tak szybko się kończy.
To by było na tyle. Trochę nie pisałem, znowu, i pewnie wypadłem nieco z formy. Mimo wszystko mam nadzieję, że przyjemnie spędziliście tu czas i że obejrzycie Nazo no Kanojo X, bo moim zdaniem warto. Do zobaczenia przy okazji kolejnych tekstów.
PS: Wiem Namita, że czekasz na swoją recenzję, ale sesja coraz bliżej. Jak się skończy, to obejrzę. Obiecuję.
Nazo no Kanojo X na platformach: