Sokushinbutsu – zmumifikowany za życia
Persony i demony
Wiele lat temu, gdy jeszcze na Playstation 2 grałem w Personę 3, spin-off cyklu Shin Megami Tensei, pośród możliwych do przywołania demonów [person] był Daisoujou. Wyglądał jak szkielet w stroju przywodzącym na myśl kapłana buddyjskiego, który w rękach trzymał koraliki modlitewne oraz dzwoneczek. Miał dostęp do potężnych umiejętności – Samsara (w razie powodzenia – natychmiastowe zabójstwo wszystkich przeciwników) oraz sam był odporny na ataki insta-kill przeciwników (dość ważne w przypadku Persony 3, gdzie śmierć protagonisty to natychmiastowe przejście do ekranu game-over).
Większość demonów [person] obecnych w cyklu SMT jest inspirowana światowymi wierzeniami, mitami i religiami. Można przywołać zarówno bóstwa egipskie, celtyckie, postaci z rozbudowanej mitologii i demonologii chrześcijańskiej, jak i byty z folkloru japońskiego. Już wtedy postrzegałem siebie za fascynata mitoznawstwa, rozpoznawałem większość prezentowanych przez serię postaci i potrafiłem przytoczyć związane z nimi narracje. Jednakże groteskowa szkieletowa postać pozostawała dla mnie tajemnicą, podobnie jak makabryczna historia, która się za nią kryła.
Daisōjō
„Nauka przez osmozę” słownictwa japońskiego (trudno nazwać znajomość pojedynczych słów znajomością języka) z mang, gier i anime dała mi trop, że słowo dai (大) obecne na początku nazwy oznacza pewnie kogoś wielkiego, znacznego i wpływowego. Pewnie był to wielki mnich, pomyślałem wtedy. Moja intuicja częściowo się potwierdziła.
Sōjō (僧正) był tytułem przysługującym wysokiemu rangą buddyjskiemu mnichowi, który z woli lokalnych władz nadzorował świątynie oraz działalność innych mnichów. Natomiast tytuł daisōjō (大僧正) przysługiwał mnichowi stojącemu na szczycie administracyjnej hierarchii i mającemu pod sobą kilku sōjō. Czasem tytułem daisōjō obdarzano mnichów, którym przypisywano osiągnięcie stanu Buddy za życia; niektórym natomiast nadano go pośmiertnie.
Sokushinbutsu
Tyle, jeśli chodzi o nazwę demona [persony]; pozostaje jeszcze zagadnienie jego designu. W Japonii istniał zwyczaj sokushinbutsu (即身仏; osiąganie stanu buddy poprzez pozostawanie przy życiu; w metaforyce mitu – sposób na oszukanie śmierci i rozkładu poprzez pogrążenie się w wiecznej medytacji), który został prawnie zakazany w XIX wieku. Najprawdopodobniej na wyspy przybył z Chin i zyskał popularność w ezoterycznym i synkretycznym nurcie buddyzmu shugendō (修験道).
Polegał na ścisłej ascezie, automumifikacji i zaczynał się jeszcze za życia mnicha. Przyjmuje się, że między XI a XX wiekiem wiele setek mnichów starało się mu poddać, lecz sukces odniosło jedynie 24, a przynajmniej dziś znane są tylko 24 zachowane mumie. Najprawdopodobniej część mumii nigdy nie została wydobyta ze swoich grobowców. Z tej liczby, 17 mumii stanowi relikwie dostępne dla pielgrzymów, a większość z nich jest ulokowanych wokół góry Yudono (湯殿山). Współcześni badacze starają się wytłumaczyć ten fenomen specyficznym mikroklimatem panującym wokół góry, który miał wspomagać Sokushinbutsu.
Za pioniera Sokushinbutsu można uznać mnicha Kūkai1, żyjącego na przełomie VIII i IX wieku, założyciela szkoły buddyzmu ezoterycznego Shingon (真言). Nauczano w niej koncepcji osiągnięcia oświecenia przez ascezę i cierpienie fizyczne.
Do poprawnego przeprowadzenia sokushinbutsu konieczne było zachowanie ścisłej diety mokujiki (木食)2 opartej na szyszkach, korzeniach i korze drzew, czasem orzechach i nasionach. Ponadto mnich musiał trzymać się rygorystycznej rutyny ćwiczeń fizycznych i duchowych. Te ostatnie wymagały medytacji, w których trakcie wizualizował sobie siebie zamkniętego w grobowcu. Trwające tysiąc dni przygotowanie miało zredukować do minimum tkankę tłuszczową i mięśniową ciała oraz przygotować mnicha psychicznie do tego, co miało nadejść później. Czasem mnisi, pragnąc zwiększyć szansę na sukces, powtarzali proces dwu-, trzykrotnie przez co pierwsze, ascetyczne stadium sokushinbutsu, potrafiło trwać nawet dziesięć lat.
Drugi etap sokushinbutsu – trwający zwyczajowo do tysiąca dni – określić można terminem „balsamowania za życia”. Mnich zawężał swoją dietę tylko do korzeni i kory, a poza niewielką ilością przegotowanej wody pił też specjalną trującą herbatę przygotowaną z soku z drzewa urushi (漆), z którego tradycyjnie wytwarzano lakier. Napój miał uczynić jego ciało trującym dla robactwa.
Gdy mnich poczuł zbliżającą się śmierć, siadał w pozycji medytacyjnej w niewielkim sosnowym pudle, które było zagrzebywane w ziemi na głębokości około trzech metrów. Pudło wyposażone było w kijek z bambusa, który stanowił jedyny dopływ powietrza. Mnichowi przed pochowaniem wręczany był mały dzwoneczek. Codziennym dzwonieniem miał informować innych mnichów, że jeszcze żyje. Kiedy dzwonienie ustawało, mnisi usuwali kijek i szczelnie zabezpieczali grobowiec, pozostawiając go w spokoju na kolejne tysiąc dni.
Po tysiącu dniach grobowiec otwierano i sprawdzano, czy ciało się zmumifikowało i czy nie ma żadnych oznak rozkładu. W przypadku powodzenia uznawano, że mnich osiągnął stan buddy i jego szczątki odziane w bogate szaty były umieszczane jako relikwia w świątyni. W przypadku, gdy ciało uległo widocznemu rozkładowi, było ponownie chowane w grobowcu.
Wedle jednej interpretacji poprawne przeprowadzenie całego procesu oznaczało, że śmierć została oszukana i mnich żyje, pogrążony w tak głębokiej medytacji, że z zewnątrz sprawia wrażenie martwego. Głęboka „śmiertelna” medytacja miała też wspomagać sprowadzenie na ziemię wyczekiwanego Buddy Maitrei – „doskonale współczującego”. Natomiast wedle innej interpretacji ten, który poprawnie przeprowadził sokushinbutsu, otrzymywał dostęp do Tuszity – świata (nieba) zamieszkałego przez spokojne bóstwa, Bodhisattwów i Buddów.
Dla mnichów sokushinbutsu nie było wyrafinowanym samobójstwem, a świętym procesem, w którego ramach udoskonalali samych siebie z pożytkiem dla całego świata. Władze japońskie niestety miały w tej kwestii odmienne zdanie i zakazały sokushinbutsu w XIX wieku.
Mimo zakazu władz pamięć o mnichach, który podjęli się sokushinbutsu, jest dalej żywa w społeczeństwie japońskim, czego przykładem jest choćby obecność demona [persony] Daisoujou w cyklu SMT. W popkulturze postać inspirowana powyższą praktyką pojawia się choćby w cyklu Shinyaku Toaru Majutsu no Index, jako Sōjō (僧正).
Obrazek wyróżniający został zapożyczony ze strony nippon.com