Między obowiązkiem i namiętnością. Japońskie małżeństwo i zdrada
Monogamia po japońsku
Jako czytelnicy mang i widzowie anime przywykliśmy do opowieści o burzliwych losach bohaterów poszukujących miłości swojego życia. Nie stoi to w sprzeczności z naszymi normami kulturowymi – podobne motywy pojawiają się przecież także w zachodnich mediach. Warto jednak zwrócić uwagę na jedną istotną kwestię. Mangi i anime często idealizują bądź demonizują pewne aspekty rzeczywistości, aby stworzyć atrakcyjną narrację. Normy dotyczące związków, miłości czy zdrady bywają w nich ukazywane inaczej, niż funkcjonują one w codziennym życiu Japończyków. Niejednokrotnie dzieła te przybierają formę życzeniowej wizji relacji międzyludzkich1. Dlatego zetknięcie entuzjasty zachwyconego obrazem relacji w japońskich mediach z realiami codziennego życia na wyspach może być doświadczeniem zaskakującym, a nawet rozczarowującym.
Oddajmy głos młodym Japończykom:
Domyślnym modelem związków międzyludzkich na szeroko rozumianym Zachodzie pozostaje odziedziczony po Cesarstwie Rzymskim model monogamiczny. W Japonii wyglądało to jednak inaczej. Japończycy (mężczyźni) deklaratywnie stali się monogamistami dopiero po II wojnie światowej, a w praktyce dopiero w latach 80. XX wieku. Jak każdą opowieść, tę również trzeba jednak zacząć od początku.
Anatomia zdrady małżeńskiej
Historycznie małżeństwo w Japonii było postrzegane jako instytucja łącząca interesy i politykę. Miało zapewniać potomków, wzmacniać prestiż oraz pozycję rodziny, a także stanowić gwarancję sojuszy politycznych.
Opowieść zacznijmy od okresu Heian (794 – 1185). W arystokratycznych kręgach małżonkowie często mieszkali w oddzielnych rezydencjach, co ułatwiało osobom trzecim dostęp do ich sypialni. Epoka ta uchodzi w japońskiej historiografii za czas szczególnej swobody obyczajowej i częstych zdrad małżeńskich – zarówno ze strony mężczyzn, jak i kobiet. Istniało bowiem szerokie, choć nieformalne przyzwolenie na niewierność, które w późniejszych stuleciach zostało ograniczone wyłącznie do mężczyzn, a w przypadku kobiet obwarowane silną stygmatyzacją.
W okresie Edo (1603 – 1868) przedstawiciele arystokracji mogli zdradzać żony bez narażania się na konsekwencje, ale wyłącznie w dzielnicach czerwonych latarni. Niewierność kobiet była natomiast jednoznacznie potępiana, co znajduje odzwierciedlenie w tekście Onna Daigaku (女大学) z 1729 roku – jednym z najstarszych japońskich poradników dla kobiet. Nakazywał on pełne posłuszeństwo mężczyźnie i wprost zakazywał jakichkolwiek pozamałżeńskich relacji, niezależnie od zachowania męża. W przypadku samurajów obowiązywało też prawo pozwalające zabić żonę wraz z kochankiem, jeśli zostali przyłapani na gorącym uczynku. Nie dotyczyło to niższych klas społecznych. Choć prawo to zostało zniesione w epoce Meiji (1868 – 1912), sądy długo wykazywały wyrozumiałość wobec sprawców „zabójstw z zazdrości”.

Podwójny standard jeszcze się umocnił w epoce Meiji, kiedy państwo przyjęło za obowiązujący system ie (家) – patriarchalny model rodziny z jasno podzielonymi rolami płciowymi. W 1880 roku zakazano poligynii, ale zakaz nie obejmował utrzymywania konkubin. Wpływowi i majętni mężczyźni mogli więc mieć liczne kochanki, pod warunkiem, że nie były one formalnymi żonami. W społeczeństwie ugruntowała się idea, że mężczyzna, ciężko pracując i utrzymując rodzinę, zasługuje na możliwość odreagowania. Zdrady były więc w praktyce tolerowane, a żona miała obowiązek je znosić.
Kobietom przypisywano natomiast pełne podporządkowanie mężowi oraz obowiązki domowe: sprzątanie, gotowanie i wychowywanie dzieci. Ewentualna niewierność kobiety oznaczała ciężką sankcję społeczną, gdyż uchodziła za obrazę męża i własnej rodziny. W konsekwencji wiele kobiet zaczęło uważać zdradę męża za coś naturalnego.
Prowadzenie podwójnego życia stało się wręcz oznaką prestiżu. Mężczyzna, który miał kilka kochanek, dowodził, że stać go na ich utrzymanie. Ten, który żył w monogamii, bywał uważany za biednego, słabego albo skąpego.
Kodeks karny z 1880 roku dodatkowo potwierdzał tę nierówność – zdrada była karana wyłącznie w przypadku zamężnych kobiet i to tylko na wniosek męża.
Zmiana nastąpiła dopiero po II wojnie światowej, gdy westernizująca się Japonia zaczęła przejmować normy kulturowe z Zachodu. W 1947 roku zdrada przestała być przestępstwem i stała się wyłącznie podstawą do rozwodu cywilnego. Formalnie więc „dostęp do zdrady” został zrównany dla obu płci.
Istota małżeństwa

Małżeństwa, zawierane z wyboru samych zainteresowanych, są w Japonii stosunkowo nowym zjawiskiem. Przez wieki normą było aranżowanie związków – omiai (お見合い) – przeprowadzane przez rodziny lub starszyznę, z pomocą swata (nakōdo, 仲人). Kandydatów selekcjonowano na podstawie zdjęć i opinii dotyczących statusu materialnego, wykształcenia czy reputacji.
W latach 30. i 40. XX wieku aż 69% małżeństw zawierano w ten sposób. Niejednokrotnie para poznawała się bliżej dopiero po ślubie. Dziś zwyczaj ten wciąż funkcjonuje, choć na marginesie – dotyczy około 5–6% związków. Konserwatywni politycy nierzadko wskazują upadek aranżowanych małżeństw jako jedną z przyczyn kryzysu demograficznego i postulują powrót do dawnych praktyk.
Choć współczesne małżeństwa coraz częściej przypominają te zachodnie, w Japonii wciąż postrzega się je tradycyjnie – jako związek mający na celu spłodzenie i wychowanie potomstwa oraz element dojrzałości społecznej jednostki. Społeczne oczekiwanie jest jasne: należy wstąpić w związek małżeński, niezależnie od osobistego szczęścia.
Statystyka może szokować – ponad połowa zamężnych Japonek żyje w małżeństwach pozbawionych współżycia.
Podstawową funkcją małżeństwa pozostaje więc spełnienie wymagań społecznych, a nie zaspokojenie potrzeb emocjonalnych małżonków. Jeśli para dobrze się dogaduje – tym lepiej. Jeśli nie – to trudno. Gdy jednak spełnione zostaną podstawowe obowiązki: urodzenie dziecka, podtrzymanie prestiżu rodziny czy – jak to dawniej bywało – budowa sojuszu, jednostka mogła szukać własnego szczęścia na boku – o ile zachowała dyskrecję.
Zalążek zdrady
Małżeństwa pozbawione uczuć i oparte wyłącznie na funkcji społecznej przypominały francuskie arystokratyczne układy epoki ancien régime. W takich warunkach zdrada stawała się naturalnym ujściem dla emocji czy pragnień. Tak długo, jak romans pozostawał tajemnicą, mógł liczyć na społeczną akceptację.
Cierp w milczeniu – gaman (我慢)

W Japonii ceni się zdolność do znoszenia trudności z opanowaniem i wytrwałością. Publiczne okazywanie cierpienia z powodu zdrady czy nieszczęśliwego małżeństwa uchodzi za wstydliwe i niedojrzałe. Z problemów można się zwierzyć jedynie najbliższym przyjaciołom, ale nagłaśnianie ich w otoczeniu społecznym oznacza brak wychowania lub przejaw egoistycznego indywidualizmu. Jeśli więc źródłem cierpienia jest niewierność – należy milczeć i znosić. Publiczne okazywanie bólu równa się okazaniu słabości.
A może rozwód?
Japońskie społeczeństwo ceni utrzymywanie pozorów. Liczy się nie tyle to, jak czuje się jednostka, ile to, jak postrzega ją otoczenie – rodzina czy sąsiedzi. Rozwód oznacza utratę reputacji całej rodziny: rozwodników, ich dzieci oraz rodziców. Postrzegany jest wciąż podobnie jak w Polsce lat 90. – jako ostateczna plama na honorze. W efekcie, nawet jeśli kochanek lub kochanka wydają się „lepszym” wyborem, bardziej opłaca się pozostać w małżeństwie.
Największe koszty rozwodu ponoszą kobiety. Jeśli mężczyzna występuje o rozwód, wina spada na żonę, która „nie potrafiła o niego zadbać”. Gdy to kobieta wnosi o rozwód, naraża się na ostracyzm, pogardę rodziny, utratę przyjaciół i falę plotek.
Taki model współtworzy zjawisko japońskiej samotności. Młode kobiety często wolą unikać małżeństwa niż ryzykować los podobny do matek i babek. Natomiast te, które tkwią w związkach, wybierają milczącą akceptację zdrad, zamiast ryzykować utratę reputacji.
Prawo przewiduje wprawdzie, że zdrada stanowi podstawę do rozwodu z winy niewiernego małżonka, lecz utrzymywanie relacji z zamężną kobietą wciąż bywa bardzo ryzykowne – ujawnienie romansu grozi pozwem.
Nie oznacza to jednak, że Japończycy zdradzają częściej niż inne narody. Różnica polega na tym, że ich kultura bardziej stygmatyzuje ofiary zdrady niż sprawców. Zdrada staje się problemem dopiero wtedy, gdy wychodzi poza próg domu i staje się sprawą publiczną.