Kinsou no Vermeil – pierwsze wrażenia
Zaczynam sezon Lato 2022. I to czym zaczynam. Kinsou no Vermeil to anime, o którym bym nie wiedział, gdyby nie wyskoczył mi jego zwiastun na YouTube. Jako, że należy do jednego z ulubionych przeze mnie gatunków, musiałem go przygarnąć na swój profil AniList i czekałem. Oj czekałem. Warto było? Moim zdaniem odpowiedź jest tylko jedna. Zdecydowanie tak.
Disclaimer: Są to moje wrażenia po obejrzeniu pierwszego odcinka, więc w ewentualnej recenzji moja opinia może ulec drastycznej zmianie. Nie jest to też tekst pisany „na poważnie”, więc jest w nim trochę potocznego języka. Mimo wszystko życzę miłego czytania.
Fabuła i wrażenia
A więc czego dowiadujemy się z pierwszego odcinka Kinsou no Vermeil? Ano tego, że główny bohater, Alto Goldfilled, jest największym pechowcem lub farciarzem. Zależy jak na to spojrzeć. To, że nie potrafi wziąć na swojego chowańca nawet zwykłego chrząszcza, przez co może nie zdać roku, pomimo doskonałych ocen z innych przedmiotów jest… no cóż, słabe. Ale to, że jest w stanie przyzwać demona, który może, według wielu, zniszczyć świat i na dodatek jest na jego usługach można uznać za jeden z największych fartów w jego życiu.
Kim jest owa istota, którą przyzwał Alto? Vermeil, bo tak się nazywa, jest demonem, który był uwięziony w starej księdze przywoływania, która (nie)spodziewanym zbiegiem okoliczności spadła (dosłownie) na głównego bohatera. Swoim wyglądem i zachowaniem przypomina ona typowego sukkuba. Choć nie zostało to jeszcze powiedziane wprost mogę mieć rację.
Ale pewnie zapytacie dlaczego Alto może mieć demona za chowańca, a chrząszcza już nie. Już śpieszę z wyjaśnieniami. Okazuje się, że protagonista posiada specjalny rodzaj many, który „odpycha” inne stworzenia i te po prostu boją się zawarcia z nim kontraktu. Nie przeszkadza to Vermeil, której odpowiada moc Alto i z wdzięczności za uwolnienie zostaje jego chowańcem.
W ten sposób zaczyna się ich przygoda. „Nieco” zboczona, ale i przy okazji dość zabawna, przynajmniej według mnie. Nie jest to stricte komedia, ale liczę, że wątki humorystyczne będą przewijać się częściej, bo Kinsou no Vermeil zdecydowanie na tym zyskuje. Teraz nie pozostało mi nic innego, jak czekać na kolejne odcinki i kto wie, być może pojawi się recenzja. Ale o tym zadecyduje poziom tego anime. To byłoby na tyle z pierwszych wrażeń. Do zobaczenia przy okazji kolejnych tekstów.
Polecam moje poprzednie artykuły, jak Pyrkon okiem nowicjusza i recenzja Shuumatsu no Harem.
Kinsou no Vermeil na platformach: