Kimi no Na wa. – twoje imię brzmi znajomo?
Wstęp
Kimi no Na wa. jest filmem, którego nie jestem w stanie zbytnio scharakteryzować. Opowiada o dwójce licealistów, którzy w niewyjaśnionych okolicznościach zamieniają się między sobą ciałami. Dzieje się tak co drugi dzień. Przypomina mi to trochę sytuację z Bunny Girl Senpai, którą opisałem dokładniej tutaj (odcinek 9 i 10), z wyjątkiem pewnego „małego, drobnego” detalu. Zaciekawieni? Zapraszam na „krótką” i spoilerową polecajkę Kimi no Na wa.
O anime w zdaniach kilku(nastu)
Kimi no Na wa. opowiada o historii Takiego Tachibany oraz Mitsuhy Miyamizu. Obydwoje uczęszczają do liceum, aczkolwiek w innych miastach. Taki w Tokio, a Mitsuha w Itomori. Któregoś dnia dzieje się coś niespodziewanego, co wstrząsa ich dotychczasowym życiem: zamieniają się ciałami. Jak wspomniałem wyżej, dzieje się to co drugi dzień, a dnia kolejnego już o tym nie pamiętają. Nieświadomie, bądź też świadomie, wpływają na życia swoich oryginalnych ciał, doprowadzając przy tym do niezręcznych sytuacji, do których sami by nigdy nie dopuścili.
Sytuacja bohaterów zmienia się drastycznie po pewnej randce z koleżanką Takiego z pracy, którą zainicjowała Mitsuha. Jak to sama powiedziała: „Przed końcem randki na niebie powinna już być widoczna kometa.”. Tylko jest jeden problem. Żadnej komety nie ma. Podejrzane. Od tamtej pory bohaterowie już nie zamienili się ciałami. Jeśli myślicie, że ma to związek z tą kometą, to zgadza się. Ale o tym później.
Zaskoczony całą sytuacją chłopak zaczął jeździć po Japonii w poszukiwaniu dziewczyny, z którą w końcu spędził „duchowo” trochę czasu, nie mając nic poza rysunkami widoków z miejscowości, w której mieszka. Wyruszył w podróż wraz ze znajomymi: dziewczyną, z którą miał randkę oraz z najbliższym przyjacielem. Cała ta trasa trwała na tyle długo i nie przynosiła żadnych efektów, aż Taki miał tego dość i chciał to wszystko zarzucić. Dopiero prowadzący małą restaurację z ramenem rozpoznali krajobraz z rysunku. To było miasto, gdzie się wychowali, ale… Od tej pory zaczynają się spoilery.
… Itomori zostało zniszczone trzy lata temu przez meteoryt. Czyli Taki zamieniał się ciałami z dziewczyną, która od trzech lat nie żyła? Mocno powalona akcja. Bohater był załamany całą sytuacją, zaczął szukać informacji o całej katastrofie i jej ofiarach. Niestety dziewczyna, podobnie jak koło 500 innych osób, zginęła. Samotnie udaje się na miejsce pobytu szczątków boga Itomori, udaje mu się znowu zamienić ciałami z Mitsuhą oraz wyjaśnić jej sytuację, która ma się wydarzyć w jej linii czasowej. Od tej pory zadaniem dziewczyny jest ewakuacja ludności, która ma przecież wyginąć. Czy się udało i co było dalej? To już musicie odkryć sami.
Podsumowanie
Powiedzieć, że o Kimi no Na wa. mam mieszane zdanie, to tak, jakby nic nie powiedzieć. Pierwsze pół godziny to były tak cholerne nudy, że miałem ochotę dropnąć ten film, ale myśl z tyłu głowy i polecenia od innych osób końcowo przekonały mnie do powrotu. No i w sumie dobrze. To był ciekawy film, budzący pewne skojarzenia z Doctor Who i nawet mnie przy tym wzruszył. Łezka się w oku zakręciła, ale i tak jak na razie moim faworytem jest Violet Evergarden Movie. Chyba dlatego, że bardziej się zżyłem z bohaterką, jak i bardziej się utożsamiam z przesłaniem całego anime.
Kimi no Na wa. to film opowiadający piękną historię, którą radzę wam odkryć samemu. Przepraszam za spoilery, ale ciężko jest nakreślić sensownie fabułę bez tego. Cały seans zajmie wam jakieś 100 minut i jeśli przebolejecie nudne 30 minut, to czeka was zjawiskowa godzina z hakiem, która powinna poruszyć wasze serca. Pomoże też w tym cudowna oprawa audiowizualna, gdyż, jak przystało na film, jest ona po prostu fenomenalna. Ładna kreska bez udziwnień i audio, które nadaje temu tytułowi odpowiedniego klimatu. Coś cudownego.
To już koniec, zatem nie pozostało mi nic innego, jak się z wami pożegnać i do zobaczenia przy okazji kolejnych tekstów.
Polecam moje poprzednie artykuły, jak recenzja High School DxD i polecajka Bokutachi no Remake.
Kimi no Na wa. na platformach: