Taiyou no Ko Esteban — Tajemnicze Złote Miasta
W Polsce swego czasu wychodziło wiele interesujących anime, które do dziś pamiętają liczne osoby. Jednym z takich tytułów jest pochodzący z 1982 roku Taiyou no Ko Esteban znany przez Polaków jako Tajemnicze Złote Miasta.
Akcja tego tytułu dzieje się w roku 1532 i opowiada o pewnym chłopcu, który wyrusza z Barcelony do Ameryki w poszukiwaniu słynnego złotego miasta, El Dorado. Taiyou no Ko Esteban jest tytułem znanym w dużej części Europy oraz jedną z wielu serii niemających żadnego związku z Japonią, która nie pojawia się ani nie jest wspominana w anime.
Taiyou no Ko Esteban jest tytułem przeznaczonym głównie dla dzieci, dlatego wiele osób może interesować to, czy nadaje się on do oglądania dla starszych widzów, szczególnie dorosłych, gdyż jak wiadomo, nie każdy taki tytuł daje radę temu podołać. Czy anime to można dziś uznać za coś przyjemnego i wartego oglądania? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w niniejszej recenzji.
Fabuła
Taiyou no Ko Esteban rozpoczyna się w nowożytności, kiedy to cała Europa szaleje za złotem plądrowanym w Nowym Świecie. Szczególnie wielu ludzi interesuje legendarne złote miasto El Dorado, gdzie każdy budynek i ulica są wykonane ze złota. Wśród tych osób jest pewien żeglarz i podróżnik, który wydaje się gotowy na niemalże wszystko, byle tylko odnaleźć złoto.
W tym celu poszukuje pewnego chłopca, który posiada tajemnicze moce. Żeglarz znalazł go w młodości na środku oceanu i uratował, zabierając ze sobą połowę jego złotego amuletu. Będąc przekonanym, że chłopak jest kluczem do odnalezienia i otwarcia El Dorado, postanawia zabrać go ze sobą w podróż do Ameryki. Przekonanie go jest o tyle proste, że chłopak chce odnaleźć swojego ojca, który prawdopodobnie znajduje się gdzieś w Ameryce.
Prócz chłopaka w podróż udaje się pewna inka oraz dwójka podróżników, którzy razem z protagonistą próbują odnaleźć El Dorado. Różnica polega na tym, że o ile dwójka dzieci nie dba o złoto, to dla pozostałej trójki jest ono najważniejsze.
Wraz z wypłynięciem z Barcelony rozpoczyna się długa i pełna przygód podróż, która ma doprowadzić drużynę do tajemniczego złotego miasta. Warto zaznaczyć, że anime jest zakończoną historią, gdyż odpowiada na wszystkie pytania. Taiyou no Ko Esteban ukazuje nam w trakcie 39 odcinków wyjątkowo interesującą podróż, która momentami wydaje się faktycznie niebezpieczna. Protagoniści spotykają wielu wrogów i oglądają liczne grupy, kultury i osobistości, które czasem pomagają bohaterom.
Co ciekawe, mimo że Taiyou no Ko Esteban jest przeznaczone dla dzieci, to trup ścieli się tu gęsto. Bardzo dużo postaci w tle ginie już od pierwszych odcinków, kiedy obserwujemy, jak niektórzy żeglarze zostali wyrzuceni podczas sztormu do morza i nikt ich nie ratuje. Nietrudno się domyślić, że to wyrok śmierci. Podobnie później widzimy, jak liczni wojownicy giną w trakcie walki i to w ogromnej ilości. Często nie jest to śmierć w wyniku spadającej skały lub czegoś podobnego, lecz zostają po prostu zabici przez protagonistów. Wydało mi się to bardzo intrygujące, mimo że odruchowo nie czułem żadnego niepokoju o głównych bohaterów.
Na koniec w przypadku fabuły chciałem zaznaczyć jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze, anime jest dość logiczne i dobrze wykonane pod względem fabularnym, dzięki czemu nie uświadczyłem żadnym dziur. Co prawda często nie wiemy, co się stało z niektórymi postaciami, ale w przypadku tego, jak ogromne odległości pokonują bohaterowie, to logiczne, że niektóre postacie już więcej się z nimi nie spotkają. Szczególnie jeśli nie poszukują oni El Dorado, poruszając się po kontynencie, tylko przykładowo przesiadują w jednym obozowisku.
Druga kwestia jest taka, że anime to nie można z pewnością uznać za historyczne, gdyż występują tu nadludzkie umiejętności, w tym swego rodzaju magia oraz bardzo zaawansowana technologia. Prawdopodobnie twórca książki (którą luźno adaptuje anime) czerpał sporo z licznych historii o super zaawansowanej technologii starożytnych ludów ameryki, a także podań o Atlantydzie i Mu. Mimo, że momentami niektóre elementy potrafią wyjątkowo zadziwić, to nie wydały mi się minusem.
Postacie
Głównym bohaterem Taiyou no Ko Esteban jest tytułowy Esteban, który jest dwunastoletnim chłopcem zamieszkującym w Barcelonie. Nie jest jednak Hiszpanem, bo został odnaleziony na oceanie przez niejakiego Mendozę. W Barcelonie znajdował się pod opieką księdza imieniem Rodriquez, który umiera w pierwszym odcinku. Spotyka się wtedy z Mendozą, który wyjawia mu, że to on go uratował i zachęca do udania się z nim na poszukiwanie El Dorado.
Należy tu zaznaczyć, że Esteban ma dość dziwną moc, która objawia się tym, że potrafi „manipulować” słońcem. Nie jest wyjaśnione, skąd ma tę moc (a przynajmniej tego nie pamiętam), lecz prawdopodobnie ma jakiś związek z jego pochodzeniem.
Prócz Estebana poznajemy od początku jeszcze jedno dziecko, młodą inkę w wieku zbliżonym do Estebana imieniem Zia. Pochodzi ona z jednego z amerykańskich plemion i posiada taki sam amulet co Esteban. Jest ona niewolnicą hiszpańskiej księżniczki, lecz zostaje na początku anime porwana przez Mendozę ze względu na amulet oraz jej umiejętności czytania quipu. Szybko zaprzyjaźnia/zakochuje się w Estebanie i jest przed nim wyjątkowo otwarta.
Na koniec warto wymienić jeszcze parę istotnych postaci. Jedną z nich jest trzecie dziecko w grupie, Tao. Jest on swego rodzaju mózgiem całej grupy i zostaje odnaleziony już w Ameryce, a dokładniej na jednej z wielu tamtejszych wysp. Grupę uzupełnia także dwójka poszukiwaczy przygód, Sancho i Pedro, którzy myślą tylko o złocie i posłusznie wykonują rozkazy Mendozy.
Wszystkie postacie są dość ciekawe i łatwe do polubienia, chociaż zawierają znane nam stereotypy. Co interesujące, postacie antagonistów są również dość ciekawe, chociaż często są znacznie prostsi niż postacie pozytywne. Dotyczy to chociażby Gomeza i Gasparda, którzy są typowymi złoczyńcami dążącymi po trupach do celu, którym jest El Dorado.
Oprawa audiowizualna
Pod względem audiowizualnym Taiyou no Ko Esteban prezentuje się wciąż bardzo dobrze. Kreska jest przyjemna dla oka i nie wydaje mi się, by jakoś znacząco się zestarzała. O ile anime to ogląda się w dobrej jakości, to nikt nie powinien znaleźć powodów do narzekań. Co prawda niektóre efekty specjalne wydają się lekko przestarzałe, lecz to, czy można to uznać za wadę, zależy od widza.
Udźwiękowieniu nie mam raczej nic do zarzucenia. Niektóre dźwięki wydawały się dość średniej jakości, ale było to spowodowane upływem czasu, dlatego nie uznałem tego za wadę. Jest to nawet w pewien sposób urokliwe, gdyż przypomina to nam, że mamy do czynienia z anime z lat 80. XX wieku, a nie nowszą produkcją. Możliwe, że młodym widzom nie będzie to pasować, lecz ja nie miałem z tym problemów.
W przypadku openingu nie mogę nic zarzucić Taiyou no Ko Esteban, gdyż pamiętam to anime jeszcze z młodości i opening wywoływał u mnie mocne poczucie nostalgii. Faktu nie poprawiało to, że obejrzałem anime także w wersji z polskim lektorem, przez co opening był zmieniony, ale i bardziej nostalgiczny (oryginalny ma inne udźwiękowienie, lecz mimo to czułem od niego nostalgię).
Podsumowanie
Taiyou no Ko Esteban to interesujące i wciąż dobre anime. Zabierając się do seansu nie sądziłem, że tak dobrze spędzę przy nim czas. Tytuł posiada porządnie napisaną, chociaż czasem dziwną fabułę. Z pewnością można je określić jako oryginalne, gdyż nie natrafimy na drugi taki tytuł. Kwestie nadprzyrodzone nie są aż tak bardzo obecne w anime, dzięki czemu osoby nielubiące takich wątków nie muszą się specjalnie niczym przejmować. Oczywiście zdarzały się momentami nudniejsze odcinki, lecz ogólnie bawiłem się bardzo dobrze.
Osobiście oceniam Taiyou no Ko Esteban jako anime 8/10, chociaż niewiele brakowało, bym dał niższą ocenę. Ostatecznie zadecydowało zakończenie, które było dość solidne. Ocena ta może wydawać się lekko zawyżona, lecz anime zaskoczyło mnie swoim klimatem oraz tym, że tak miło mi się je oglądało.
Taiyou no Ko Esteban to z pewnością tytuł, który nie spodoba się każdemu, szczególnie że polska wersja językowa jest dostępna w dość niskiej jakości. Wydaje mi się, że może podejść do gustu młodszym widzom oraz tym ze starszych, którzy szukają czegoś oryginalnego z powiewem nostalgii. Jeśli ktoś z was widział to anime podczas emisji w polskiej telewizji, to zachęcam do rozpoczęcia seansu, gdyż możecie być zaskoczeni tym, jak wygląda to kojarzone z młodości anime.
Polecam moje inne recenzje, przykładowo Genji Tsuushin Agedama czy Aoki Ryuusei SPT Layzner.