Pyrkon 2024 – do trzech razy sztuka
Witam was po raz trzeci i ostatni w serii artykułów poświęconych Pyrkonowi pod moim przewodnictwem. Pomimo absurdalnie wysokich cen udało się pobić rekord z 2023 roku i zebrać na terenie MTP ponad 57 tysięcy osób. Zapraszam was na serię wrażeń z tego festiwalu, gdzie dowiecie się pokrótce, czego można było doświadczyć przez te trzy dni.
Podobnie, jak to miało miejsce w poprzednim artykule najpierw zacznę od swoich wrażeń, które starałem się pisać względnie na bieżąco, a później znajdą się wrażenia pozostałych osób. 😉
Piątek
Piątek na Pyrkonie, w porównaniu do poprzedniego roku, był dość pracowity. Przede wszystkim spędziłem cały dzień na terenie festiwalu, co pozwoliło mi na ponowne zapoznanie się z atrakcjami i rozkładem pawilonów. Poza trzema panelami, które wykradły mi około 4 godziny zwiedzania, znalazłem czas na cyknięcie zdjęć kilkunastu cosplayerom. O cosplayach i cosplayerach wspomnę później, a teraz przejdę do wspomnianych wyżej paneli.
Tłumaczenia napisowe i dubbingowe – Źródła wyzwań, dylematów i radości
Tytuł prelekcji mógł sugerować tematy około filmowo-serialowe, lecz nie do końca tak było. Wykład prowadziła osoba, która od kilkunastu lat była związana z lotnictwem, czy to cywilnym, czy wojskowym, także większość czasu zeszła na te tematy. Nie mogę powiedzieć, że nie znalazło się tam nic wartościowego, lecz nie było to to, czego się spodziewałem. Gdyby więcej czasu zostało poświęcone części popkulturowej, to moim skromnym zdaniem wypadłoby to znacznie lepiej. Mimo wszystko mam wielki szacunek dla prowadzącego, że odważył się wystawić swój pierwszy panel i poszło mu to zaskakująco płynnie.
Planeta skarbów – historia niedocenianego dzieła Disneya
Tutaj tytuł mniej więcej mówi sam za siebie. Oprócz historii powstawania animacji i różnych zawirowań z tym związanych, autorzy prelekcji przedstawili nam trochę historii Disneya oraz wysnuli pewne wnioski, dlaczego Planeta Skarbów tak słabo sobie poradziła w wynikach Box Office. Poza tym, co wymieniłem, znalazła się chwila nostalgii, podczas której cała sala śpiewała utwór Jestem kimś i muszę przyznać, że chwyciło mnie to za serce. Jeśli nie oglądaliście Planety Skarbów, to koniecznie ją nadróbcie i dołączcie do „naszego kultu”.
Twoja waifu jest prawdziwa – o parasocjalnych relacjach z anime dziewczynkami
Wiem, co sobie pomyślicie. Shitpost, podczas którego będą wychwalane wszelakie waifu, kącik wzajemnej adoracji itp. itd.. Jak to mawiała pewna popularna osoba w reklamach pewnego banku: Nic bardziej mylnego. Prowadząca, oczywiście poza kontekstem historycznym, przedstawiła czynniki, które wpływają na to, kogo postrzegamy jako naszą waifu, do czego są zdolni niektórzy ludzie w imię miłości do wykreowanej postaci, czy chociażby jak można wziąć ślub z kimś, kto nawet nie istnieje w formie trójwymiarowej. Dosyć poważny i interesujący panel, w którym znalazła się szczypta shitpostu. I bardzo mnie to cieszy.
Sobota
Sobota była dla mnie głównie dniem zdjęciowym. Porównując piątek z sobotą pod względem zrobionych zdjęć, jestem dość mocno zaskoczony brakiem sporej dysproporcji w ilości zdjęć. Dopiero wieczorem miałem swój ostatni tokenowy panel, więc mogłem się skupić na innych rzeczach. Skończyło się na tym, że byłem na terenie targów około 14 GODZIN.
Kacpir x CichyWuj – Ostateczny turniej
Siadło sobie dwóch ziomków w barze, uchlali się i stwierdzili, że fajnym pomysłem będzie zrobienie serii pojedynków, w których będą ze sobą „walczyć” postacie z memów i popkultury. Tak wyobrażam sobie pojawienie się pomysłu tego teleturnieju, gdzie dochodziło do takich absurdów, że Carl Jonson walczył z trio ze Świata Według Kiepskich, pies z Windows’a XP ze ślimakiem czy Harnaś z zawałem serca. Cały zamysł brzmiał mocno bekowo, ale przez tragiczne nagłośnienie dość szybko się zawinąłem, bo prawie każde słowo to był dla mnie bełkot. Podobno później się to poprawiło i było zdecydowanie śmieszniej.
Chłopcy w zakolanówkach nadchodzą! Czyli jak femboy podbił całą Polskę
Moim zdaniem najśmieszniejszy panel, na jakim byłem podczas tej edycji Pyrkonu. Prowadzący idealnie wyważył wartości merytoryczne i informacje, które chciał przekazać uczestnikom z żartami i grami słownymi odwołującymi się do tematu prelekcji. Gdybym miał opisać krótko ten panel, to powiedziałbym, że było to połączenie panelu „Nie, ja wcale nie jestem furasem – ale czy na pewno?” z poprzedniego Pyrkonu oraz „Waifu Wars” z 2022 roku. Nie będę tu streszczał, co się działo; zamiast tego zaproszę was na kanał twórcy, gdzie będzie nagranie całej prelekcji.
Niedziela
Ostatni dzień, podobnie jak to miało miejsce poprzednio, był „dniem dobitkowym”. Większość osób zrezygnowała już z przebieranek, ale udało się wyłapać kilka perełek. Mając ostatnie godziny Pyrkonu przed sobą, zdecydowałem się na zakup jakiegoś Mystery Boxa. Zamiast wydawać kasę na niepotrzebny merch, „zainwestowałem” ją w jedzenie. Zawartość tajemniczego pudełka była dość specyficzna, ale prawie wszystko mi stamtąd smakowało.
Cosplay
Patrząc na to, ile osób udało się zebrać w tym roku, oczywistą oczywistością jest to, że cosplayerów było co niemiara. Łącznie udało mi się zrobić 108 zdjęć, co i tak uważam za nie taki zły wynik. Teoretycznie mógłbym na spokojnie potroić tę liczbę, tylko kto chciałby oglądać po raz n-ty cosplay tej samej postaci, stąd też wybrałem różnorodność ponad ilość.
A było z czego wybierać. Co ciekawsze zdjęcia znajdziecie wplecione w artykuł lub w galerii na końcu. W ramach „dziennikarskiego obowiązku” wspomnę, że targi dominowały postacie z niedawno wypuszczonego serialu animowanego Hazbin Hotel oraz jRPG’ów: Genshin Impact i Honkai: Star Rail. Muszę sobie również odhaczyć jeden punkt, którego nie wykonałem rok temu – zrobienie zdjęć Violet Evergarden. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo plułem sobie w brodę, że przegapiłem taką świetną okazję podczas poprzedniej edycji.
PS. Dziewczyno w stroju 2B, której robiłem zdjęcie. Czy czasem nie dałem twojego zdjęcia do poprzedniego artykułu?
Inne atrakcje
Oczywiście poza wymienionymi przeze mnie panelami było jeszcze mnóstwo innych atrakcji. Poza Maskaradą, na którą tokeny wyszły chyba w minutę po otwarciu zapisów, można było spróbować swoich sił chociażby w kuciu podkowy, LARP’ie, budowaniu robotów z LEGO lub różnych konkursach wiedzowych. Dla nocnych marków było przewidziane „kino plenerowe”, które w tym roku było wewnątrz pawilonu 8A, jak i w tzw. ZN. Mówiąc w skrócie: nieważne, gdzie i o której się było, zawsze coś się działo.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o moje wrażenia. Przekazuję teraz pałeczkę innym i widzimy się na podsumowaniu.
Perspektywa April ArtAnimation
Podobnie, jak to miało miejsce rok temu, poprosiłem April o napisanie kilku zdań o tegorocznym Pyrkonie. Oto co od niej dostałem.
Pyrkon 2024 – w tym roku pogoda dopisała; było chłodniej niż rok temu, co na pewno pomogło cosplayerom przetrwać cały dzień na terenie konwentu. Nie ma nic gorszego niż pocenie się w swojej własnej pracy. W przeciwieństwie do ubiegłego roku tym razem zabrakło darmowych napojów, co było sporym rozczarowaniem. Co prawda niektórym udało się zdobyć darmowe Doritos’y, ale brakowało orzeźwienia.
Udało mi się wejść na wszystkie prelekcje, mimo braku tokenów, które dostają jedynie ci, którzy kupią bilet z wyprzedzeniem. Rozumiem, skąd w ogóle pomysł na nie, ale teraz trzeba planować Pyrkon minimum pół roku przed nim, by dostać tokeny.
Dla mnie Pyrkon staje się zbyt drogą i tłoczną imprezą. Z roku na rok ceny stają się coraz bardziej wygórowane, a atrakcje nie rosną proporcjonalnie. Gdyby nie nocleg u znajomej, na pewno nie zdecydowałabym się na tę drożyznę. Mimo to najfajniejszym wydarzeniem dla mnie był wrestling i emocje publiczności, które mu towarzyszyły. Polecam każdemu od czasu do czasu znaleźć się w takiej publice i powyzywać wrestlerów (oczywiście wszystko w konwencji wydarzenia – oni lubią być tymi złymi, a my ich za to kochamy).
Czy będę za rok? Jeśli tak, to na pewno tylko ze względu na znajomych, bo sama impreza nie wzbudza już we mnie takich emocji, jak parę lat temu.
Perspektywa Zeref’a
W tym roku również poprosiłem Zeref’a o napisanie swoich wrażeń z tegorocznej edycji „największego festiwalu fantastyki w Polsce”. Tym razem spędził więcej czasu na targach, więc jego słowa powinny być bardziej adekwatne.
Pyrkon – Hit czy Kit?
Kolejna edycja Pyrkonu za nami. Czy było warto stać w „kolejkonie” i wydawać kilka tysięcy złotych?
Kolejny rok, a Pyrkon, zamiast zachwycać, znów przyniósł zawód. W zeszłym roku byłem dość zadowolony, mimo że nie spędziłem zbyt wiele czasu na konwencie; więcej na chlaniu i zwiedzaniu miasta. W tym roku postanowiłem zwiedzić cały konwent i wnioski nasuwają się same. Nie zrozumcie mnie źle: eventy, panele i koncerty były naprawdę w porządku, ale organizacja leży i kwiczy.
Poznań miasto doznań…
Dwa koncerty, święto patrona, jakieś zawody na Malcie i Pyrkon w ten sam weekend… Wincyj Turystów!!! Poznań wytrzyma!!! No nie wytrzymał. Ceny, znów, z kosmosu, kolejki wszędzie, komunikacja miejska w strzępach z powodu zamkniętych ulic.
W tym roku dostaliśmy mapę Pyrkonu – super, w końcu będzie się łatwiej odnaleźć. Chcę iść na ten panel w sali Mangi i Anime, ale chwila, gdzie ona jest na mapie??? Są tylko numery pawilonów, więc wpierw musisz poszukać, który pawilon to który.
Pay to Win znów na poziomie: na wiele paneli, o ile nie mieliśmy tokena, nie dało się wejść, o ile nie stało się w kolejce przez kilka godzin. A i same tokeny znikały w moment, nawet jeśli ktoś zapłacił za bilet VIP i nie był dość szybki. Na koncert, na który chciałem iść, tokenów nie było już po godzinie.
Tak samo, jak w zeszłym roku, porównam Pyrkon do MCM w Londynie. Liczba osób na MCM – ponad 100 tyś. Kolejki? Brak komunikacji? Ceny z kosmosu? Tego nie doświadczycie na konwencie dwa razy większym od Pyrkonu.
To był raczej mój ostatni raz na Pyrkonie. Wiem, że może zabrzmi to źle, ale jeśli chodzi o organizację eventów na taką skalę, to Polska jest 100 lat za murzynami. Dużo taniej i lepiej można spędzić weekend w Londynie, niż w Poznaniu, a to już coś mówi.
Perspektywa Zszywka
Ze Zszywkiem spędziłem większość czasu na tegorocznym Pyrkonie. Było całkiem zabawnie, więc poprosiłem go o spróbowanie napisania swoich wrażeń.
Moje zdanie na temat Pyrkonu: co roku się on poprawia, nie licząc oczywiście cen. Był to mój trzeci w życiu Pyrkon i bawiłem się na nim lepiej niż na dwóch poprzednich. Było więcej ciekawych prelekcji oraz wiele ciekawych interakcji z ludźmi jak np. wypełnianie questów za monety i nagrody. Jednak to nie jest główny powód, dlaczego czuję się na Pyrkonie najlepiej.
Jest to przede wszystkim wspaniałe miejsce do spotkania się z przyjaciółmi i do poznania nowych. Łatwo też jest poczuć się sobą, bo dookoła ciebie jest mnóstwo cudaków, dzięki którym nie musisz się czuć dziwnie, nie ważne, co głupiego zrobisz. Mam nadzieję, że pogoda i frekwencja ludzi, tak jak w tym roku, dopisze i w następnym.
Podsumowanie
Mam dość sporą zagwozdkę, jeśli chodzi o ogólną ocenę Pyrkonu 2024. Pewne rzeczy się poprawiły, inne pogorszyły, więc w teorii bilans powinien wynosić zero lub być delikatnie przechylony na którąś szalę. Gdybym miał się nad tym głowić, zapewne artykuł wyszedłby jeszcze później, a chciałbym, by pojawił się w czerwcu. Dlatego wymienię zalety i wady tej edycji, a wnioski zostawię wam.
Zalety
Na zdecydowany plus zasługują identyfikatory. Nie mam zielonego pojęcia, co się wydarzyło rok temu, że za wejściówkę posłużył kawałek papieru bez żadnego zabezpieczenia, które było w 2022 roku. Tym razem dostaliśmy wersję z tworzywa przypominającego te do kart płatniczych – nie za duże, ładnie wykonane i nie było strachu, że się zniszczą, kiedy padał deszcz.
Drugą rzeczą, którą mogę zaliczyć do zmian na lepsze, jest mapa festiwalu. Zdaję sobie sprawę z tego, że może to być dość kontrowersyjny punkt, ale dla osoby, która jest już któryś raz z kolei i zna jako tako rozkład sal, to jest to zdecydowane odciążenie. Wykonana z lepszego papieru niż gazeta, ma nadrukowane najważniejsze informacje i składa się do niewielkich rozmiarów. Dla ekofanatyków idealna alternatywa dla gazety.
Wady
Największą wadą tegorocznego Pyrkonu była cena. Tak, wiem, powtarzam się, ale nic na to nie poradzę. Nie wiem, jakim cudem ludzie znajdują pieniądze, by uczestniczyć w Pyrkonie, dlatego błagam was, zdradźcie mi wasz sekret. Pomijam cenę pakietu specjalnego, za który wybuliłem ponad 500 złotych, ale no… Jakimś cudem tegoroczny bilet Early Birds kosztował podobnie do zeszłorocznego kupowanego w styczniu. Nie chcę nawet myśleć, ile będzie kosztowało wejście na rok 2025.
Drugą wadą, jednocześnie łączącą się z pierwszą, są „braki” dodatków. Kto wpadł na genialny pomysł, by nie dodawać darmowych energetyków do biletów. Jakby ok, aktualnie energole są od 18 roku życia, ale było tyle opcji, by to jakoś lepiej rozwiązać; można było, chociażby, sprawdzać wiek osób odbierających darmowe energetyki lub zamienić je na zdrowszą alternatywę – wodę. Tylko po co, skoro można na tak prostym zabiegu zaoszczędzić dziesiątki tysięcy złotych. To, że nie dostaliśmy kart, które były w zeszłym roku pominę, bo jakoś mnie one nie interesowały.
Kolejna wada tyczy się takich świrów, jak ja, którzy kupili sobie pakiet specjalny. Zawartość owego pakietu to jakiś mało śmieszny żart. Jak dodatkowe tokeny i torbę materiałową jestem w stanie poszanować, bo w szale zakupowym, w jaki niektórzy wpadali, taka torba potrafi być zbawienna, tak puzzle i klocki BLOCKI… O przypince mam dość mieszane zdanie: wygląda prześlicznie, szkoda tylko, że jest taka malutka.
Dziękuję wszystkim, którzy dodarli do tego momentu, za przeczytanie prawdopodobnie ostatniego artykułu o Pyrkonie w moim wykonaniu. Przepraszam również was za tak spore opóźnienie w publikacji, aczkolwiek liczę na to, że informacje zawarte w tym „skromnym” tekście was zaciekawiły i dowiedzieliście się przy okazji czegoś nowego.
Chciałbym również wymienić i pozdrowić na koniec kilka osób, które zostawiły mi swoje personalia:
- Andrzej Dyma jako Winstonman,
- Angels_PawPrint jako kruczoczarny anioł,
- April_ArtAnimation jako osoba towarzysząca na terenie Pyrkonu,
- Silvercos jako Geralt z Rivii,
- Turtus_podiadek_cosplay jako osoba towarzysząca mi w podróży na rozpoczęcie Pyrkonu,
- WholeWheatPete jako Zenitsu Agatsuma.
Dziękuję również wszystkim pozostałym osobom, które nie miały nic przeciwko publikacji swojego wizerunku na łamach tego artykułu. Mam nadzieję, że warto było czekać te dwa tygodnie. Ja się z wami żegnam i zakończę tę relację charakterystycznym dla mnie do zobaczenia przy okazji kolejnych tekstów.