Lista 30 anime wartych obejrzenia przez weekend – część 4/5
Pora na czwartą część listy 30 anime wartych obejrzenia przez weekend. Jako, że wystąpiło pewne opóźnienie w publikacji to powiem, że tytuły 4, 5 i 6 mają swoje osobne teksty, ale postaram się coś o nich dopowiedzieć. Ta część także będzie pisana „na luźno”, więc bez zbędnego przedłużania zapraszam na czwartą część tej sporej listy. Kolejność tytułów alfabetyczna.
- Komi-san wa, Komyushou desu.
- Kono Oto Tomare
- Koroshi Ai
- Rikei ga Koi ni Ochita no de Shoumei shitemita.
- Sasaki to Miyano
- Seishun Buta Yarou wa Bunny Girl Senpai no Yume wo Minai
Komi-san wa, Komyushou desu.
Komi Can’t Communicate jak sama nazwa wskazuje opowiada historię dziewczyny, która nie rozmawia z innymi. Nie znaczy to, że nie chce z nikim rozmawiać. Wręcz przeciwnie – bardzo chce, ale przez swoją nieśmiałość nie potrafi się do nikogo odezwać, a jeśli już to zacina się na pierwszej sylabie. Ową nieśmiałość zauważa dopiero główny bohater (pozostali to chyba ślepi są), który chce spełnić jej marzenie i obiecuje pomóc jej znaleźć 100 przyjaciół. Wydaje się to być łatwym zadaniem, gdyż dziewczyna uważana jest za szkolną boginię, lecz przez to, że prawie się nie odzywa, zadanie spada na bohatera, który nie jest aż tak bardzo lubiany.
Oczywiście im dalej w las, tym bardziej się otwiera i zaczyna mówić więcej, ale i tak głównie korzysta z zeszytu do rozmawiania z innymi. Przy okazji rozwija się pewna relacja pomiędzy nią i bohaterem, lecz anime jest przy tym bardzo niespieszne, ale i wciągające zarazem. Nie chcę zdradzać więcej, aby nie psuć przyjemności z oglądania. Na moment pisania tej części są 2 sezony Komi-san wa, Komyushou desu., ale jestem (prawie) pewien, że będzie ich więcej. Oby było więcej, bo anime jest świetne.
Kono Oto Tomare
Kono Oto Tomare ma dość proste założenia, lecz na pewno nie jest prostym anime. Głównym wątkiem fabularnym jest śledzenie szkolnego klubu gry na koto (taki śmieszny drewniany instrument strunowy; trochę jak gitara, ale zamiast trzymać go w rękach to leży on na ziemi). Podobnie jak było w Nagatoro, owy klub ma tylko jednego członka, ponieważ pozostali skończyli już szkołę. Zapisuje się tam pewien szkolny chuligan, którego dziadek był wybitnym konstruktorem tych instrumentów. Do nich dołącza dziewczyna, która należała do wybitnego rodzinnego klubu „klęczących gitarzystów” i inni uczniowie liceum. Ten szkolny klub ma jedno marzenie: dostać się na mistrzostwa gry na koto i wygrać. Czy im się udało i co było dalej? Nie powiem.
Kono Oto Tomare to poza dziejami klubu szkolnego historia jego członków (można powiedzieć, że jest równie ważna). Historia często niejednoznaczna, pełna różnych wątków okraszonych większą czy mniejszą szczyptą dramaturgii, które potrafią wzruszyć. Jest to opowieść, której nie da się łatwo streścić bez rzucania spoilerami na prawo i lewo, dlatego proszę was, dajcie temu anime szansę, bo zdecydowanie na to zasługuję. Mała uwaga – obejrzyjcie obydwa sezony, bo pierwszy kończy się niefajnym cliffhangerem.
Koroshi Ai
Pozycja numer 3 i nie mam pojęcia, co o niej mogę napisać. Koroshi Ai, znane też jako Love of Kill skupia się na młodej dziewczynie, która pracuje jako zabójca do wynajęcia. Jako tzw. świeżak nie ma łatwo, a co dopiero jak podąża za nią (lub z nią) inny doświadczony zabójca, który skądś ją zna. Tylko pytanie brzmi skąd? Ta tajemnica, wokół której toczy się fabuła pierwszego sezonu Koroshi Ai (i oby nie ostatniego) potrafi wciągnąć i zapewnić dawkę wszelakich emocji.
Przy okazji mamy jeszcze kilka wątków, ale nie będę się tu nimi zajmować, bo moim zdaniem nie mają aż tak wielkiego znaczenia dla fabuły (co nie oznacza, że nie mają żadnego), ale nie znaczy to, że są kiepsko zrealizowane. Nie chcę też spoilerować, ale powiem, że mimo początkowej nudy to anime pozytywnie mnie zaskoczyło i mogę je polecić.
Rikei ga Koi ni Ochita no de Shoumei shitemita.
Pod tym długim jak nie powiem co tytułem kryje się jeden z najzabawniejszych naukowych rom-comów, jakie oglądałem. Historia dwójki naukowców, którzy próbują za pomocą (no nie zgadniecie) nauki zdefiniować miłość oraz to, czy coś do siebie nawzajem czują. Mogę was zapewnić, że nikt przy zdrowych zmysłach nie odwala takich rzeczy jak oni. Po więcej informacji zapraszam do swojej polecajki poświęconej RikeKoi pod tym linkiem.
Sasaki to Miyano
Przedostatnia propozycja i nie mam zielonego pojęcia co nowego o niej mogę napisać. W końcu poświęciłem recenzji Sasaki to Miyano ponad 1400 słów (łącznie z Pamiętnikiem autora, który też polecam przeczytać). Nie był to łatwy tekst i to nie ze względu no to, że nie było o czym pisać. Było, i to dużo, ale ubranie tego we właściwe słowa przysporzyło mi wiele trudności, dlatego proszę was o przeczytanie mojej recenzji i liczę na to, że będzie ona wystarczającą rekomendacją za tym nietypowym, z mojej perspektywy, tytułem.
Seishun Buta Yarou wa Bunny Girl Senpai no Yume wo Minai
O rany, co za długi tytuł, ale może już go znacie z tej strony jako Bunny Girl Senpai. Jest to dla mnie tytuł wręcz legendarny, ale dlaczego tak jest to dowiecie się ze streszczenia, które planuję wypuścić pod koniec września. Napisałem też kiedyś recenzję, dość biedną jak na aktualne standardy, ale i tak będzie mi miło jeśli ją przeczytacie. Żeby nie było, że zostawiam was z niewydanym jeszcze streszczeniem i starą recenzją to postaram się coś napisać ekstra.
Edit: Streszczenie dostępne pod tym linkiem.
Fabuła Bunny Girl Senpai skupia się wokół tzw. syndromu dojrzewania. Można to krótko opisać jako zespół zjawisk paranormalnych, który dotyka osoby w (a jakże) okresie dojrzewania. U każdego, kogo ten syndrom dopadnie, objawia się on inaczej, np. u głównego bohatera pojawiły się ślady pazurów na klatce piersiowej, a jego koleżanka ze szkoły się rozdwoiła.
Protagonista wraz z dziewczyną, której pomógł i w której się zakochał (to nie spoiler) wcielają się w rolę à la detektywów i pomagają ludziom zmagającym się z tym zjawiskiem. Przy okazji rozwija się między nimi uczucie, które jest okazywane w dość „oryginalny” sposób (trochę masochistyczny, ale autentyczny). Do anime polecam również dołączyć film, który jest kontynuacją i niejako zamknięciem historii tej specjalnej parki. Radzę też zaopatrzyć się w chusteczki, przynajmniej na film, gdyż nie jest tak lekki jak „serial”.
Coraz bliżej końca. Część numer cztery uważam za zakończoną. W ostatniej części poruszę takie tytuły jak chociażby SPYxFAMILY czy Violet Evergarden.