Gyo: Tokyo Fish Attack! — czyli apokalipsa pełna ryb-zombie
Zwyczajnie gatunek apokalipsy kojarzymy z hordami zombie, chodzącymi po ulicach miast na całym świecie. Film pt. „Gyo” na podstawie mangi autorstwa Ito Junjiego także opowiada historię o swego rodzaju zombie… O zombie rybach, które wypełzły z głębi oceanów. Czy apokalipsa z martwymi rybami okaże się być sensowną produkcją, czy może nieudanym niszem? Zapraszam do recenzji.
FABUŁA
Kaori ze swoimi przyjaciółkami, Aki i Eriką, wybierają się na studenckie wakacje na słynną wyspę Okinawę, która szczyci się pięknym morzem i cudownymi plażami. Pierwszego dnia, kiedy docierają do swojego wynajętego domku letniskowego, odczuwają w nim mocny odór zgnilizny. Zdziwione otwierają okna w celu przewietrzenia, jednakże coś przebiega po kątach domku. Kaori z racji swojej odwagi postanawia to sprawdzić i po chwili wybiega zmutowane „coś”, atakując studentki, które przestraszone ledwo dają radę to poskromić.
Aki i Erika są wstrząśnięte jednak tylko na moment, lecz Kaori jest tym znaczenie bardziej przejęta. Dzwoni do swojego kochanka – Tadashiego, aby spytał się swojego wuja, czym mogła być ta zmutowana istota, twierdząc, że widziała rybę z odnogami. Dziewczyny następnego dnia zapominają o dziwnej istocie, planując pierwszy dzień wakacji. Jednakże i tego też dnia napada je zmutowana ryba, tym razem bardziej niebezpieczna i jeszcze większa, która daje im nutkę utwierdzenia, że to początek tragedii na skalę światową.
Kaori martwi się o Tadashiego, postanawia więc wrócić do rodzimego Tokio i spotkać swojego ukochanego. W samolocie spotyka dziennikarza, pana Shirakawę, który wyjaśnia, co się właściwie dzieje i odprowadza bohaterkę bezpieczną drogą do jej chłopaka przez zatłoczone chodzącymi rybami drogi. W ten sposób zaczyna się ich prawdziwy horror.
POSTACIE
Kaori Sawahara — Dwudziestoletnia letnia studentka. Ma jasnobrązowe oczy i długie brązowe włosy przydługie w stylu hime cut. Jest rozsądna i zawsze martwi się o innych, a w trudnych sytuacjach potrafi wyjść z inicjatywą i zaświecić odwagą.
Tsuyoshi Shirakawa — Dziennikarz, który bada sprawę chodzących ryb. Ma czarne, poczochrane włosy i ciemnoszare oczy. Z charakteru jest zaciekły i nie zważając na przeszkody dąży do swoich celów. Jest rozsądny, potrafi zapanować nad swoimi uczuciami, kierując się zdrowym rozsądkiem.
Tadashi — Chłopak Kaori, pracuje w studiu muzycznym, jest miłośnikiem nurkowania. Ma brązowe włosy, jak i oczy. Jest miły i sympatyczny.
Aki — Rówieśniczka głównej bohaterki. Posiada pulchną budowę ciała. Ma brązowe oczy i włosy. Nosi okulary. Posiada ogromny apetyt. Jest nieśmiała i nie ma powodzenia u chłopaków, a jedynymi przyjaciółkami są Kaori i Erika.
Erika — Szczupła bordowo włosa koleżanka poprzedniej dwójki. Jej znakiem rozpoznawczym jest pieprzyk na twarzy. W przeciwieństwie do Aki, ma wielkie powodzenie u mężczyzn i nie potrafi bez nich żyć. Każdego chłopaka zalicza w łóżku przy pierwszym spotkaniu, dlatego też nie ma stałego kochanka.
OPRAWA AUDIOWIZUALNA
Film posiada specyficzną kreskę oraz wyblakłe wypełnienie graficzne, które idealnie tworzą ponury klimat horroru. Niekiedy pojawiało się CGI, które nie było wcale kujące dla oczu i dobrze komponowało się z grafiką 2D. Styl i wykonanie trzyma poziom, dając nam poczucie, że film właśnie powstał w złotym, dla anime, roku 2012.
Dźwięki w animacji były dobre, nadawały one powagi scenom, a muzyka w tle przyprawiała je dodatkową szczyptą pikanterii. Mimo ich wychwalania nie odstawały one znacząco od standardów innych produkcji.
PODSUMOWANIE
Kolejna chora historyjka Junjiego Ito, który stawia na surrealizm, niż faktyczne sci-fi. Fabuła szybko się toczy i zmienia w mgnieniu oka, dając ogromny chaos, który jest ciężki w odbiorze. Dużo dziwnych treści pojawia się przy końcówce filmu i wcale nie zostają one jakkolwiek wyjaśnione. Jak przyzwyczailiśmy się już do chodzących ryb posypanych pieprzem, tak twórcy gotują nam kolejne absurdy, tym razem przyprawiając wszystko sosem jalapeño.
Ogólnie jako horror film był nawet dobry, nadawał przy seansie gęsiej skórki. Samo obrzydzenie i ten absurd z połączeniem dobrej kreski również robiły swoje. Nie nudziłem się przy oglądaniu tegoż filmu. Bardzo lubię produkcje Ito, dlatego też i ta przypadła mi do gustu. Jednak jest to specyficzny tytuł i większości ludzi się nie spodoba. Jest absurdalny i trzeba do niego podchodzić z dystansem.
Polecam, bo bardzo przyjemnie się oglądało, jednak fabuła pozostawia wiele do życzenia.