High School DxD – boobs is love, boobs is life
Wstęp
Stało się! Stoczyłem się! Upadłem tak nisko, jak jeszcze nigdy. I to na własne życzenie. Piszę recenzję High School DxD, czyli jednego z najpopularniejszych anime z gatunków ecchi i harem. Chociaż tyle dobrego, że jest to artykuł na zlecenie, ale kto się na to zgodził? Tego dowiecie się na końcu, podobnie jak tego, jakie wyzwanie mi dała tamta „tajemnicza” osoba. Chyba że domyślicie się podczas czytania.
A tak już na poważnie. High School DxD to anime, które darzę sympatią nieproporcjonalną do tego, co ono oferuje. Ale mam do tego pełne prawo. Już od dawna chciałem do niego wrócić i zrobić jego rewatch (znowu), a teraz mam do tego doskonałą okazję. Jest to tytuł, który ukształtował moje początkowe preferencje względem ryżowych opowieści i nie wstydzę się tego. Jak wspominałem w recenzji Isekai Meikyuu de Harem wo, ecchi i haremówki to olbrzymia dawka nostalgii przypominająca mi o „dawnych czasach”. Tak więc zapraszam was na podróż do świata pełnego demonów, upadłych aniołów i cycków.
Fabuła
Fabuła w High School DxD skupia się na przygodach Hyoudou Issei’a. Jest on licealistą uczęszczającym do Akademii Kuou. Jako że szkoła ta była wcześniej typowo dziewczęca, a niedawno stała się placówką koedukacyjną, przeważają w niej dziewczyny. A że szkoła jest jaka jest, to bohater ma odpowiednie do tego marzenie: zrobienie sobie własnego haremu (ot typowe marzenie każdego licealisty). W sumie czego innego można się spodziewać po najpopularniejszym anime ecchi/harem. Niestety przez dwa lata uczęszczania do tego liceum, jedyne, na co mógł sobie pozwolić, to patrzenie na balony dziewczyn z innych klas.
W wyniku zbiegu wydarzeń, na które składa się wyznanie tajemniczej dziewczyny, randka i dość specyficzna prośba, Issei zostaje demonem. Ale lećmy po kolei. W trakcie kolejnego nudnego powrotu do domu, bohatera zagaduje pewna dziewczyna i prosi go o randkę w niedzielę. Jako że chłopakowi sperma zaczyna zalewać mózg, to chętnie się na to zgadza. Oczywiście Issei musi jeszcze poszpanować nową dziewczyną w szkole, ale nie zna jej mrocznego sekretu. W dniu wymarzonej randki, jeszcze przed przyjściem partnerki, dostaje dziwną ulotkę, którą początkowo uznaje za zwykły spam. Randka idzie świetnie, ale na końcu pojawia się wyżej wspomniana specyficzna prośba.
„Mógłbyś umrzeć?” raczej nie jest normalną prośbą, a co dopiero na randce. Tylko że to nie była randka, a zasadzka. Dziewczyna, która tak naprawdę okazuje się być upadłym aniołem (w sumie patrząc na jej strój, to cud, że aniołem, a nie kurwą) zabija bohatera, ale to nie Re:Zero, gdzie śmierć protagonisty jest czymś normalnym. Na łożu śmierci Issei oczywiście musi myśleć o cyckach, o tym, jakie żałosne miał życie, no i oczywiście o Rias Gremory. Na ten znak z ulotki materializuje się magiczny krąg, a z niego wychodzi szkarłatnowłosa piękność i ratuje głównego bohatera.
Oczywiście nie ma nic za darmo, więc Issei zostaje sługą rodziny Gremory. Na początku nie jest świadom tego, że został demonem, ale pewne „udoskonalenia” i ponowna próba zabicia go, gdzie znowu interweniuje Rias, zaczyna go uświadamiać. Przełom następuje podczas poranku dnia kolejnego, gdzie budzi się nagi w łóżku z biuściastą Rias obok. Dziewczyna wyznaje bohaterowi, że jest demonem i jego także zmieniła w demona oraz (przy okazji) swojego sługę. W drodze do szkoły, po tym szokującym oświadczeniu, spotyka uroczą zakonnicę, której pomaga dostać się w okolice kościoła, ale ze względu na bycie demonem nie może iść dalej.
Później tego samego dnia podczas spotkania członków klubu okultystycznego, który tak naprawdę jest tylko fasadą, Issei dowiaduje się prawdy. Wszyscy członkowie są demonami, a dziewczyna z początku chciała go zabić ze względu na Sacred Gear – przedmiot dający wielką moc jego posiadaczowi. Aby podszkolić bohatera w walce, udają się na miejsce pobytu bezpańskiego demona. A skoro już poruszyłem temat walki w High School DxD, to trzeba jeszcze omówić jej aspekt strategiczny.
Każda postać w rodzinie Gremory ma przypisanego pionka i odpowiadające mu boosty: król jest silny, skoczek bardzo szybki, wieża wytrzymała, goniec wspomaga wszystkich, a królowa jest połączeniem mocy wszystkich pionków. Ale kim jest Hyoudou Issei? Zwykłym, kurwa, pionkiem. Jednak pionek ma tę zaletę, że może się transformować w inne pionki, więc jego potencjał jest niemalże nieograniczony. Dodać jeszcze Sacred Gear głównego bohatera i wiadomo, co dalej.
Ale po kiego wała wcześniej wspominałem zakonnicę? Asia Argento, bo tak ma na imię, także posiada Sacred Gear, ale zamiast dawania mocy uzdrawia wybraną osobę. Upadłe anioły, w tym Raynare aka dawna miłość Issei’a, chcą zabrać jej tę umiejętność. A to, że przy okazji zginie? Kogo to obchodzi? MNIE! A tak naprawdę to Hyoudou bardzo ją polubił i mocno przeżył jej stratę (na swój sposób). Wkurwiony, bo nie da się inaczej tego nazwać, i z przebitymi nogami spuścił wpierdol Raynare oraz, z drobną pomocą Rias, odzyskał moc Asii. Dziewczyna została wcielona do rodziny Gremory jako goniec i zamieszkała wraz z Issei’em.
Muszę przyznać, że bardzo się tu rozpisałem. Nawet za bardzo, ale nie jestem pewien, czy dałbym radę inaczej. High School DxD w pierwszym sezonie przedstawia nam dość sporo, jeśli chodzi o lore świata czy postaci. Pominąłem kilka „nieistotnych” wątków, bo powinna to być recenzja, ale cóż mogę powiedzieć? Czasami trzeba się rozpisać. Wbrew pozorom ten tytuł nie opiera się tylko na pokazywaniu piersi, a reszta jakoś sama pójdzie. Ale o tym dowiecie się dopiero w podsumowaniu oraz w pamiętniku autora, który polecam wam przeczytać. Pamiętnik może zawierać spoilery.
Opis postaci
Czas zabrać się za opis postaci. Aby trochę zneutralizować długość całej recenzji opiszę tylko główną dwójkę, a postacie poboczne, innych członków klubu okultystycznego czy przeciwników zostawiam wam oraz wiki High School DxD dostępnej pod tym linkiem. Zaczynamy!
PS. Nie mam zamiaru się wdawać w jakieś wojny waifu i mówić wam, która jest lepsza. Mój wybór poznacie dopiero w pamiętniku autora.
Hyoudou Issei – chłopiec, który nie zaruchał. Protagonista serii High School DxD o zachowaniu stereotypowego bohatera anime ecchi/harem. A bardziej poważnie: drugoklasista w Akademii Kuou, siedemnastolatek przeciętnego wzrostu o brązowych włosach, bursztynowych oczach i dość przeciętnej budowie fizycznej. Najczęściej chodzi w szkolnym mundurku (ciemna marynarka i spodnie), czerwonej koszulce i czarnych butach. Wraz z kolejnymi odcinkami zmienia się trochę jego siła, dzięki czemu może gromadzić więcej mocy przy pomocy Sacred Gear.
Charakter Issei’a to coś, co ciężko opisać jednym zdaniem. Zazwyczaj zachowuje się jak typowy gimbus, któremu tylko cycki w głowie. Jest to w pewien sposób uzasadnione, bo w końcu chodzi do liceum, gdzie przeważają dziewczyny. Jego umysł pełny jest zbereźnych myśli i wręcz nie może się doczekać własnego haremu; nawet płacze i nazywa swojego przeciwnika szczęściarzem, bo ma wokół siebie pełno niewolnic, z którymi może robić, co tylko zechce. Jednak ma w sobie kawałek dobra i „godności?”. Najbardziej jest on widoczny podczas spotkań Issei’a z Asią. Jest dla niej bardzo miły i uprzejmy, a nawet był w stanie wyruszyć na samobójczą misję, aby tylko ją uratować. Traktuję ją nie tylko jako potencjalną członkinię haremu, ale także jak młodszą siostrę.
Rias Gremory – biuściasta siostra władcy demonów. Szkarłatnowłosa piękność z wielkimi buforami i niebieskimi oczami, która zazwyczaj chodzi w szkolnym mundurku bądź też pojawia się nago, szczególnie w pobliżu Issei’a, kiedy musi go leczyć (nie tylko wtedy). Jako bliska rodzina Szatana o nazwisku Gremory włada potężną magią eksplozji, dzięki czemu nazywana jest Księżniczką Destrukcji.
Z charakteru Rias przypomina oujodere. Jest wyrozumiała wobec swoich poddanych i traktuje ich sprawiedliwie oraz z szacunkiem. Pomimo pozornego bycia surową osobą, tak naprawdę jest bardzo miła i chce dla swojej rodziny jak najlepiej. Wyjątkowo traktuje głównego bohatera, nie tylko ze względu na Sacred Gear, a również z bardziej „osobistych” pobudek, które są widoczne dopiero w dalszych sezonach.
Podsumowanie
To jeszcze nie koniec. Co prawda dotarliśmy do podsumowania, ale też trzeba tu coś napisać. High School DxD to tytuł, który mogę uznać za jeden z lepszych, jakie do tej pory oglądałem. Wracając do niego bałem się, czy nostalgia nie zderzy się z brutalną rzeczywistością i High School DxD okaże się nieoglądalnym, przepełnionym nagością i kiepską fabułą gównem. Na szczęście pozytywnie się zaskoczyłem i bawiłem się tak samo dobrze, jak za pierwszym razem. Mimo rozbicia oglądania na dwa dni, co zazwyczaj się nie zdarza, jeśli chodzi o tytuły, z których planuję pisać recenzję, to High School DxD mogę zdecydowanie polecić.
Anime to jest pełne intryg i ciekawych przeciwników, którzy niestety dopiero później będą się przewijać i pokażą swoją prawdziwą moc. Dołożyć do tego świetnie ukazane walki oraz lore świata, które ciężko jest krótko opisać ze względu na jego różnorodność i anime idealne gotowe. Idealne dla mnie, co niestety nie oznacza idealne dla wszystkich. Ale to moja recenzja i mam prawo tu wyrazić swoją opinię, a jak coś wam nie pasuje, to wasz problem. Cieszę się, że znowu mogłem obejrzeć High School DxD i przypomnieć sobie stare dobre czasy.
A skoro tu dotarliście to czas odsłonić karty. Recenzja High School DxD powstała dzięki Zerefowi, więc wielkie dzięki stary, że mogłem wybrać ten tytuł. Niestety mój wybór był obarczony pewną ceną. Dostałem od Zerefa wyzwanie idealnie pasujące do tego anime: użyć jak najwięcej razy słowa cycki i jego synonimów. Czy mi się udało? Nie wiem, choć mam nadzieję, że tak. Jeśli jednak było wam za mało czytania, to zapraszam do pamiętnika autora na końcu recenzji.
Mam nadzieję, że podobała się wam taka luźniejsza forma recenzji i pomimo jej długości, którą mogę porównać do tekstu o Isekai Meikyuu de Harem wo (łącznie 2407 słów z pamiętnikiem), nie nudziliście się za bardzo. Rozpisałem się dość porządnie, a jeszcze czeka pamiętnik autora. Tak więc nie pozostało mi nic innego, jak pożegnać się z osobami, które chcą tu skończyć i zaprosić je oraz was na inne recenzje. Do zobaczenia przy okazji kolejnych tekstów.
Polecam moje poprzednie artykuły, jak polecajka My Senpai is Annoying i recenzja Chuunibyou demo Koi ga Shitai!.
High School DxD na platformach:
Pamiętnik autora
Najwidoczniej niektórym osobom jest mało czytania. Witam w pamiętniku autora – mojej luźnej autorskiej serii, gdzie opisuję proces powstawania recenzji. Pewnie niewiele osób tu zagości, więc pozwolę sobie przejść na „ty”. Będzie trochę łatwiej, a jednocześnie możesz czuć się bardziej wyróżniony. Tak więc zacznijmy od początku, czyli czasu jeszcze sprzed pisania recenzji. Dlaczego High School DxD? Mówiłem, że to powrót do korzeni, dawnych czasów itp.. Przy okazji osoba od której zgarnąłem ten tytuł została jego tłumaczem. Ale do samego tłumaczenia przejdę później.
High School DxD obejrzałem łącznie trzy razy: pierwsze dwa na desu-online, a trzeci raz na FrixySubs. Wspominałem o nich przy okazji recenzji Sasaki to Miyano. Oglądanie zajęło mi dwa dni; głównie dlatego, że nie chciało mi się oglądać. Ale po co oglądać po raz trzeci to samo? A no dlatego, żebym nie popierdolił wydarzeń. Dość sporo pamiętam, jeśli chodzi o te anime, ale moja wiedza jest rozbita na cztery sezony.
Podczas luźnych rozmów z ekipą FrixySubs, a szczególnie Zerefem okazało się, że wydarzenia z dalszych sezonów podpinałem pod sezon pierwszy. Dlatego też, podobnie jak przy Isekai Meikyuu de Harem wo, zrobiłem sobie listę. Ograniczyłem ją co prawda do pierwszej połowy, bo tyle z fabuły chciałem opisać, ale ci co oglądali to wiedzą, że pominąłem walkę z Phoenix’em, trening przed walką, utratę ręki Issei’a i odzyskanie Rias. Taki „mały” spoiler. Zresztą i tak ta recenzja jest mocno spoilerowa. Uwielbiam ten tytuł i nie wyobrażam sobie, że mógłbym napisać o nim mniej.
Ogólnie sam proces pisania był dość „bekowy”. Wstęp napisałem jeszcze przed oglądaniem i poza drobną zmianą, czytaj dodaniem jednego słowa, pozostał do końca. Pierwszego dnia oglądania obejrzałem tylko trzy odcinki. Niby mało, a tekstu na pięć akapitów. Specjalnie przed pisaniem skoczyłem sobie pojeździć, aby się zrelaksować. Zrelaksować, ta, jasne. Kogo ja oszukuję. Uwielbiam jeździć autem. Ale żeby nie była to „pusta” jazda, to nagrałem sobie 11.5 minuty, jak opisuję fabułę na podstawie trzech odcinków. Część z tego trafiła do recenzji, ale wewnętrzny cringe podczas słuchania własnego głosu był zbyt silny. Skasowałem nagranie i niech takie pozostanie.
Kolejnego dnia, jak już obejrzałem resztę, przy okazji coś poprawiając, napisałem pozostałe trzy akapity, gdzie pozwoliłem sobie na troszkę więcej luzu. Ogólnie cały poziom tej recenzji będzie dziwny. Pamiętnik piszę jeszcze przed napisaniem opisu postaci i korektą. Opis jest skurwysyństwem, zawsze. Tym razem powinno być trochę łatwiej, bo nie ma jeszcze aż tak rozwiniętych relacji między bohaterami. A korekta? Współczuję sobie i Namicie, która będzie mi pomagać. Trzymaj się tam dziewczyno. Wierzę w ciebie. Bardziej niż w siebie.
Podsumowanie było dziwne. Nie mogłem zebrać odpowiednich słów na początku i tkwiłem tak sobie z pierwszą linijką przez jakiś czas (linijki w trybie edycji są dłuższe od tych na normalnej stronie). Ale koniec końców chyba jest git. I tak korekta wszystko zweryfikuje. Oby tylko nie zajęła za długo.
Tak więc czas wrócić do tłumaczenia. Poza chęcią ponownego obejrzenia High School DxD chciałem jeszcze sprawdzić, jak dobrze poradził sobie Zeref i muszę stwierdzić jedno: tłumaczenie zajebiste. Naprawdę. Chapeau bas stary. Oglądało się świetnie. Oczywiście jest trochę błędów, jak to bywa przy pierwszym tłumaczeniu, ale biorąc pod uwagę tempo tłumaczenia, czyli 4 dni na wyjście całego sezonu oraz brak doświadczenia, to naprawdę nie ma na co narzekać. Pewnie moje przyszłe tłumaczenie Golden Time, jeśli w ogóle się ukaże, będzie miało ciężko, żeby ci dorównać. A jestem tu korektorem, no i czasami coś piszę, jak chociażby to coś.
Minęło kilka dni i musiałem złożyć broń. Ambitny plan opisania całego klubu okultystycznego poszedł się jebać. Z oryginalnej wizji została tylko główna dwójka High School DxD. Głównym problemem jest to, że relacje bohaterów dość mocno się zmieniają z każdym kolejnym sezonem i nie chciałem pisać rzeczy, które nie mają teraz miejsca. W tym sezonie większość postaci to tło do wydarzeń, a dopiero później, jak poznamy ich backstory, zaczyna robić się ciekawie i można by napisać coś więcej. Prawie bym zapomniał. Moja waifu to Akeno Himejima.
Ostatnia prosta pod tytułem zdjęcia musiała poczekać kilka dodatkowych dni. Powrót do domciu, gdzie internet jest o niebo lepszy, pozwolił mi pobrać cały sezon High School DxD w wersji softsub. Zrobienie odpowiednich screenów to była czysta formalność. Zostały potem przefiltrowane trzy razy: przez Namitę, przeze mnie i na końcu dopasowanie do tekstu. Z 73 zdjęć końcowo trafiło 11. Drugie tyle jest w zapasie, gdyby były jakieś problemy. I tym prostym trikiem ponad dwie godziny nam na to zeszły. Moim zdaniem było warto. PS: dzięki ArteQ za drobną pomoc przy jednym zdjęciu.
To by było na tyle. Długa recenzja, długi pamiętnik i długi czas sprawdzania i korekty. Mimo tego, że pisanie tego wszystkiego zajęło mi „trochę” czasu to nie żałuję. Nie mogę obiecać, że pojawią się recenzje pozostałych sezonów, ale pewnie znowu je obejrzę. W końcu mam od kogo XDDD. Żegnam cię ciepło i na razie.
Nie wiem o kim mowa 😀