Kumichou Musume to Sewagakari — czyli kiedy yakuza zostaje niańką
Kumichou Musume to Sewagakari jest tytułem emitowanym w sezonie letnim 2022 roku. Anime to mogło być znane polskim widzom już wcześniej z powodu mangi Kiedy yakuza zostaje niańką wydawanej przez Wydawnictwo Dango. Anime to zyskało niewielką popularność z powodu swej specyficznej tematyki, wyróżniającej je na tle innych tytułów.
Czy jednak to niewinne anime skupiające się, podobnie jak Great Teacher Onizuka, na członku yakuzy robiącego coś dobrego w oczach społeczeństwa jest dziełem, które warto obejrzeć? Czy jest to anime, które ma do zaoferowania coś więcej, niż duże ilości słodyczy prowadzącej do nieuchronnej próchnicy?
Fabuła
Kumichou Musume to Sewagakari skupia się na przedstawieniu nam pierwszego porucznika grupy Sakuragi, będącej jedną z grup yakuzy. Protagonista jest znany ze swej brutalności i dzikości, przez co nie tylko jest ciężki do opanowania przez własną grupę, ale wywołuje też ogromny strach u konkurencji. Anime zaczyna się od ukazania nam, do czego zdolny jest ten Zabójca Yakuzy, by następnie zaprezentować nam jego relacje z szefem.
Mimo iż szef nie jest zadowolony ze sposobu, w jaki swe zadania wykonuje protagonista, to ten nie ponosi za to kary. Teraz jednak szef wpadł na pomysł, jak może częściowo ukarać swego porucznika i jednocześnie pomóc mu się czegoś nauczyć. Mianowicie, każe mu stać się opiekunem swojej córeczki. Protagonista nie ma wyboru i przyjmuje zadanie, starając się zbliżyć do panienki i stać się dla niej dobrym opiekunem.
Kumichou Musume to Sewagakari wpisuje się więc w dwie niszowe tematyki. Pierwszą jest ukazywanie członków yakuzy lub gangu w pozytywnym świetle, patrz: Great Teacher Onizuka, Gokushufudou. Drugim są natomiast anime przedstawiające nam opiekę samotnego rodzica tudzież opiekuna (zazwyczaj ojca lub innego mężczyzny) nad małym dzieckiem. Tytuły z tej drugiej tematyki są w ostatnich latach szczególnie popularne w porównaniu do poprzednich dekad, patrz: Kakushigoto, Oukami Kodomo no Ame to Yuki czy Uchi no Ko no Tame naraba, Ore wa Moshikashitara Maou mo Taoseru kamo Shirenai.
Postacie
Protagonistą Kumichou Musume to Sewagakari jest Kirishima Tooru, pierwszy porucznik grupy Sakuragi. Jest on narwanym i brutalnym gangsterem, którego sam wzrok zdaje się wystarczający, by zabić. Mimo iż jest on przystojny, co słyszymy w anime od wielu kobiet, to sprawia wrażenie kota dachowca, którego można określić mianem dzikusa. Pewnego razu szef grupy Sakuragi, Sakuragi Kazuhiko, nakazuje mu opiekować się swoją siedmioletnią córką Yaeką.
Panienka okazuje się wyjątkowo uroczą małą dziewczynką, która ma duże problemy z socjalizacją. Jest wstydliwa i brak jej pewności siebie. Osoby, z którymi jest blisko, można policzyć na palcach jednej bądź dwóch rąk. Kumichou Musume to Sewagakari skupia się właśnie na relacjach Tooru z Yaeką i ich powolnego zbliżania się jako rodziny. Prócz wspomnianych postaci przewijają się na ekranie jeszcze inne persony, jak ciotka Yaeki — Kurosaki Kanami, zastępca Tooru — Sugihara Kei czy antagonista Mashiro Yuuri.
Postacie Tooru i Yaeki zostały bardzo dobrze wykonane i sprawiają wrażenie bardzo realistycznych. Wielu osobom może szczególnie podobać się to, że Yaeka faktycznie zachowuje się jak mała dziewczynka, a nie nastoletnia bądź dorosła osoba udająca dziecko.
Oprawa audiowizualna
Pod względem audiowizualnym nie mam nic do zarzucenia. Kreska jest bardzo urocza i momentami wręcz cukrowa. Służy to ukazywaniu uroku Yaeki, lecz w przeciwieństwie do niej czasem występują bardziej ponure sceny, które przy słodkiej atmosferze sprawiają wręcz wrażenie mrocznych. Dotyczy to szczególnie paru odcinków z drugiej połowy anime.
Udźwiękowienie stoi na dość wysokim poziomie. Zazwyczaj seansowi towarzyszy urocza muzyka wzmagająca wszechobecną słodycz. Świetnie sprawdzają się aktorzy głosowi oraz dźwięki tła, które w niektórych scenach są wręcz wybitne. Opening i ending również są ciekawe, chociaż nie zaliczyłbym ich do ulubionych.
Podsumowanie
Kumichou Musume to Sewagakari to bardzo słodkie i przyjemne anime, które w przesłodzony sposób ukazuje nam wydarzenia, które faktycznie mogłyby mieć miejsce w Japonii. Z pewnością tytuł mi się podobał, lecz posiadał parę znaczących dla mnie wad. Pierwszą było to, że akcja anime działa się zbyt szybko, przez co nie wiem, ile czasu mijało pomiędzy niektórymi odcinkami, ale momentami miałem wrażenie, że dziesięć pierwszych odcinków pokryło mniej więcej rok z życia Yaeki i Tooru, co jest dla mnie absurdalne.
Drugą jest wspomniane przesłodzenie, które momentami lekko kłuło mnie w oczy. Ostatnim znaczącym minusem jest dla mnie jeden odcinek, który jest chyba fillerem i nie dość, że nic nie wnosi do anime, to jeszcze wyjątkowo mnie nużył. Nie powiem co dokładnie się w nim działo, lecz skupiał się częściowo na śpiewaniu.
Osobiście oceniłem Kumichou Musume to Sewagakari jako anime 7/10, chociaż mało brakowało, a dałbym mu ocenę 6/10. Spowodowane jest to powyższymi wadami oraz tym, że mimo iż tytuł ten mi się podobał, to momentami lekko nużył.
Kumichou Musume to Sewagakari mógłbym polecić osobom lubiącym spokojne i słodkie tytuły, szczególnie te skupiające się na rodzinie lub wychowywaniu dziecka. Jest jednak duża szansa, że części widzów tytuł ten będzie się zwyczajnie dłużył i sprawiał okazjonalnie wrażenie nudnego. Jednak to, czy ma wpłynąć to na obniżenie oceny Kumichou Musume to Sewagakari zależy już od tego, jak ktoś ocenia dane anime oraz czy po zakończeniu seansu czuł się usatysfakcjonowany.
Polecam moje inne recenzje, przykładowo Papiri Koumei czy Spy x Family.
Recenzja Dobra poleca Magda Gessler 👍
dla mnie minusem byłaby „cukrowość” kreski w tych mrocznych scenach, ale nie oglądałem więc nie daję ostatecznego wyroku